Jednym z ulubionych programów telewizyjnych mojej siostry, z cyklu guilty pleasures jest amerykański „Seks – wypadki”na kanale TLC. Program niezbyt wysokich lotów o abstrakcyjnych sytuacjach, które są podobno poparte prawdziwymi historiami par uprawiających lub próbujących uprawiać seks. Niektóre są tak absurdalne, że nie wiadomo czy się zaśmiać czy zapłakać, natomiast jeśli oglądam je z siostrą zaśmiewamy się do łez, więc mamy jedno i drugie gratis. Wczorajsza rozmowa z Nati, zainspirowała mnie. Chciałam napisać o makijażach, które nie nadają się na randkę, a Natalia stwierdziła: – Idź o krok dalej i napisz też o pielęgnacji i niebezpieczeństwie z nią związanym, jak w „Seks-wypadkach” – i zaśmiała się szyderczo.

Trafiła w sedno. Kosmetyczne przygotowania do Walentynek mogą mieć drugie życie i być wspomnieniem na lata. Niekoniecznie pozytywnym, ale cholernie ciekawym do opowiadania przyjaciółkom, siostrom i kumplom (a może nawet dzieciom?). Zacznę więc od początku…

Szykujesz się na randkę, jak miliony osób na świecie? Lubisz to banalne, trochę plastikowo-balonikowe święto zakochanych? Jeśli tak, to z pewnością dziś jesteś umówiona na depilację, paznokcie czy do kosmetyczki. Jeżeli wybrałaś sprawdzone gabinety, nie powinno być niespodzianek. Natomiast jeśli twoja decyzja była dość spontaniczna, w salonie kosmetycznym może się okazać, że na przykład jesteś uczulona na wosk, którego wcześniej nie testowałaś. Podrażniona, czerwona skóra lub zapalenie mieszków włosowych to tylko niektóre z „przyjemności” jakie mogą cię spotkać. Alergie skórne czy tak zwany wyprysk kontaktowy, też mogą zaskoczyć, na przykład jeśli nigdy wcześniej nie próbowałaś danego lakieru, zmywacza do paznokci czy techniki przedłużania rzęs. Dlatego dobra rada na przyszłość: takich eksperymentów nigdy nie przeprowadzaj na dzień przed randką. Unikaj też w domowych pieleszach testowania nowych produktów jak płyn do demakijażu, czy inne kosmetyki do pielęgnacji twarzy lub ciała. Alergie kontaktowe zwykle pojawiają się 24-48 godzin od momentu kontaktu skóry z danym składnikiem, więc może tak być, że wysypka lub opuchlizna na twarzy pojawi się właśnie jutro przed spotkaniem z ukochanym.

I tu niespodzianka! Alergie mogą też dotknąć twojego partnera – jak się często zdarza w „Seks-wypadkach”. Ale jeśli dopiero zaczynacie się spotykać, masz prawo nie znać listy składników, które uczulają twojego faceta. Nacierając całe swoje ciało przed randką olejkiem z orzechów makadamia, arganowych, kokosowych lub zabierając taki olejek do wspólnych pieszczot na randkę (uwaga: olejki i wyciągi roślinne występują również w kosmetykach do makijażu ust, więc miłość francuska też może być dla alergika narażeniem zdrowia i życia!), itp. możesz swojego partnera doprowadzić do wstrząsu anafilaktycznego. Oczywiście tylko wtedy, kiedy jest uczulony na orzechy (lub inne składniki). Szczególnie kiedy będzie całować i pieścić językiem twoje piękne, błyszczące olejkiem ciało… W najlepszym wypadku jego pocałunki skończą się dla niego napuchniętymi ustami lub penisem (co pewnie niektórym może się spodobać;). Natomiast alergie bywają tak nietypowe i złośliwe, że czasami osoba, której dotyczą, jest ich nieświadoma. Mogą więc zaszkodzić mu twoje perfumy z nutą czarnej porzeczki, albo arbuzowy błyszczyk do ust. Objawy będą dość podobne do tych, o których już wspomniałam lub zacznie się dusić i wylądujecie na ostrym dyżurze w szpitalu zamiast w ostrych objęciach.

Czasami przed randką próbujesz tak zabłysnąć, że sięgasz po długo nieużywany balsam do ciała, perfumy czy makijaż. I dostajesz na całym ciele wysypki tuż przed spotkaniem z ukochanym. Drapiesz się jak Telimena pokryta mrówkami, dopasowana sukienka upija cię jak pancerz i nie wiesz jak sobie ulżyć, żeby on nie myślał, że cierpisz na niezbyt estetyczną chorobę skórną. Uważaj więc na zapomniane, schowane w szafce kosmetyki i zawsze sprawdzaj daty ważności!

Inne sytuacje randkowo-łóżkowo-kosmetyczne wynikają z ułańskiej fantazji z cyklu Samantha z „Seksu w wielkim mieście” okłada całe ciało sushi, tudzież owocami, kremami z tortu, czekoladkami czy kawiorem (zarówno zapach kawioru jak i sushi wydaje mi się anty-seksowny, ale o gustach się nie dyskutuje, skoro niektórych właśnie owoce morza i ich zapach nakręcają na seks i uznaje się je za afrodyzjaki…). Obłożyłaś się więc jedzeniem i czekasz aż twój chłopak zje najpierw jedzenie, a później ciebie, a tu… jedzeniowy klops! Okazuje się, że ryba była nieświeża, albo, że nie wiedzieliście że ty/ on/ ty i on jesteście uczuleni na mango i… zaczynacie się dusić. Może to mało romantyczne, ale właśnie dlatego zawsze pod ręką warto mieć  leki antyhistaminowe lub bardzo szybko zamawiać Ubera i jechać na pogotowie.

Dość porno-thrillerów. Pora na uber-życiowe sytuacje, które dotyczą każdej kobiety szykującej się na randkę. Czym nasmarować ciało, żeby wyglądać pięknie i żeby pachnieć, ale nie zabić partnera (znów thriller) zbyt intensywną perfumą? Gorąco polecam olejki (mimo wszystko) do ciała. Obawiasz się, że skóra się będzie kleić i pobrudzą twoje ubrania? Wybierz suchy olejek, jak kultowy Huile Prodigieuse Nuxe. Przepięknie pachnie kwiatem kamelii (nie musisz już używać perfum), genialnie nawilża, zmiękcza skórę i załatwia sprawę „makijażu” ciała. Szczególnie jego wersja ze złocistymi drobinkami. Podobne działanie, ale inny zapach (bardziej przypominający kosmetyki słoneczne) ma olejek Sacred Oil Polinesia Thalgo. Złociste drobinki odbijają światło, więc skóra nabiera jednolitego kolorytu, nie klei się i pięknie pachnie (można więc taki produkt uznać za 3 w 1).

Perfumy – jeśli naprawdę chcesz nałożyć, żeby pachnieć, ale nie ścinać zapachem z nóg – nałóż oszczędnie: tylko w miejscach, które są najcieplejsze na ciele, na nadgarstkach, za uszami, w zgięciach łokci, pod kolanami i na pępku. Nie nakładaj ich w pachwiny, bo jak dojdzie podczas randki do konsumpcji, prawdopodobnie i ty je skonsumujesz;) I twoja Euphoria będzie ci się do końca randki odbijać.

Fryzura powinna być seksowna, ale i wygodna. Zapomnij więc o awangardowych uczesaniach, których upięcie wymaga użycia stu wsuwek i szpilek (pomyśl, jak wylądujesz w łóżku czy na podłodze i będą cię uwierać w głowę!), albo tony produktów utrwalających. Sztywne w dotyku włosy nie są seksowne, chyba, że trafisz na wyjątkowego amatora. I nie będziesz się dobrze czuć, kiedy twoja fryzura będzie niczym twardy hełm przeszkadzać w bliskości i przytulaniu. Jeśli chcesz, żeby na włosach coś się zakręciło, pomyśl wcześniej o założeniu podgrzewanych wałków, albo o użyciu lokówki. A jeśli marzysz o gładkich jak tafla szkła i prostych włosach, użyj do ich utrwalenia jedwabiu. Lakiery i spreje ogranicz do minimum, chyba, że da się je wyczesać szczotką w razie draki.

Makijaż przed randką to chyba największe mimo wszystko źródło wpadek i porażek. W badaniach dotyczących makijażu większość facetów komunikuje, że najpiękniejsze są kobiety, które wyglądają naturalnie i nie noszą makijażu, po czym w prawdziwym życiu oglądają się za tymi wymalowanymi. Bądź tu mądra i pisz wiersze. Nie zajmujemy się więc dziś gustem facetów, bo to my idąc na randkę mamy czuć się i wyglądać pięknie. I po moich sobotnich eksperymentach z trendami – marzyłam o brokatowych brwiach, po czym jak sobie je wymalowałam sama przestraszyłam się swojego odbicia w lustrze i na szybkości je zmywałam płynem micelarnym – nie polecam ulegać trendom. Chyba, że wcześniej przetestowałaś i tobie właśnie w brokacie na brwiach czy cekinach na ustach jest wyjątkowo pięknie.

Znacznie ważniejszy w przedrandkowym makijażu, jest element praktyczny. Czyli wyglądasz pięknie nie tylko w domu przed lustrem, ale i po 2 godzinach kolacji, 2 kolejnych na imprezie czy 3 kolejnych godzinach akcji u niego na kanapie. Nie zamierzasz chyba na poprawkach szminki czy linera spędzać całego wieczoru i nerwowo jak kot z pęcherzem latać do łazienki? Najlepiej na randkę sprawdza się mocniejszy makijaż oczu. Do wyboru do koloru. Albo proste smoky w odcieniach, które najbardziej lubisz, albo jasne cienie i kreska na górnej powiece – niekoniecznie czarna, ale na przykład metaliczna (cienie są jak baza, dzięki której liner nie odciśnie się bananem pod łukiem brwiowym), koniecznie podkreślone brwi i musowo maskara, która się nie rozmazuje w pandę pod okiem. Może być wodoodporna, albo po prostu zwykła, o sprawdzonej, nierozmazującej się formule. Po pomalowaniu oka, koniecznie nałóż rozświetlający korektor na skórze pod oczami. Jeśli jesteś w pośpiechu, resztki makijażu oczu mogą się osypać i stworzyć niechcianą śliwę pod okiem (co trochę psuje efekt).

Jeśli uparłaś się, że najpiękniej ci w pomalowanych mocnym kolorem ustach (patrz: burgundy, fiolety, amaranty, wino, czekolada), sięgaj jedynie po trwałe pomadki lub farbki do ust. Najczęściej te, które najdłużej zostają na ustach, mają matowe wykończenie, co w przypadku niektórych ust jest niedobre. Momentalnie widać przesuszone partie skóry, co nadaje nieestetyczny efekt popękanych ust z resztkami koloru. Jeśli tak masz, sięgnij po satynowe pomadki, które jednocześnie nawilżają usta i wygładzają ich powierzchnię. Ale wówczas – uważaj na kolor! Kiedy planujesz mieć na randce rozpuszczone włosy jest duże ryzyko, że ich latające po twarzy pasma przeniosą kolor twojej szminki po same uszy. Jeśli pomadka ma odcień burgundu, twój chłopak może się przestraszyć, że cię niechcący okaleczył (znowu horror lub przynajmniej Tarantino).

Jaśniejsze kolory po pierwsze: są bezpieczniejsze i prostsze w obsłudze (w tych o mocnych pigmentach powinnaś być precyzyjna, żeby nie wyglądać dziwnie) i nie trzeba ich co chwilę poprawiać. Niezależnie od tego, na jaki kolor się zdecydujesz, możesz albo przed położeniem pomadki wyrysować usta konturówką (pokoloruj je kredką w całości, a przedłużysz żywot pomadki), albo odcisnąć pierwszą warstwę szminki w chusteczce i pomalować kolejną. Są również utrwalacze makijażu, które naprawdę działają, ale przynajmniej ja nie spotkałam jeszcze pomadki pocałunkoodpornej. Jeśli znasz taką, nie masz się czego obawiać.

Podkład i puder powinny po prostu pasować do twojej cery – jej koloru i kondycji, a róż imitować lekki rumieniec, ale nie namalowany przeciętym na pół burakiem (szczególnie kiedy masz w planie czerwone wino na ustach lub czerwone wino do gardła). Kiedy pomalujesz już twarz, nie zapomnij o dekolcie! Marka bieliźniarska Etam ma świetny, dwukolorowy puder w kształcie serca Oh My Decollete i specjalny pędzel Double Push Up do makijażowego powiększania biustu. Akurat nie wiem co musiałby mieć, żeby powiększyć mój, natomiast potwierdzam, że ładnie modeluje optycznie dekolt i poprawia wygląd skóry. Jeśli takiego nie masz pod ręką, sięgnij po bronzery w dwóch odcieniach. Ciemniejszym zaznacz zagłębienie między piersiami i zagłębienia w obojczykach, a jaśniejszym te fragmenty dekoltu, które chcesz uwypuklić.

Gotowa na randkę? Wyglądasz jak boginii i milion dolarów w złocie, więc baw się dobrze i zapomnij o matowieniu skóry, poprawianiu błyszczyka czy opadającego loka. Nie to jest w końcu w dniu zakochanych najważniejsze!

Comments are closed.