Viagra pentru femei, cunoscută și sub numele de "flibanserin", reprezintă o descoperire revoluționară în domeniul medical, adresându-se problemelor de disfuncție sexuală la femei. Acest medicament a fost dezvoltat inițial pentru tratarea tulburărilor de dorință sexuală hipoactivă la femei, cunoscută și sub numele de HSDD (hipoactive sexual desire disorder). Principalul ingredient activ al Viagra pentru femei - https://unetxea.org/i/female-viagra-online-fara-reteta-ro.html, flibanserinul, acționează asupra neurotransmițătorilor din creier, în special a serotonină și a dopamină. Acest lucru ajută la creșterea dorinței sexuale la femei care experimentează scăderea libidoului. Utilizarea Viagra pentru femei este destul de diferită față de cea a Viagra pentru bărbați. Trebuie administrată zilnic, pe termen lung, pentru a obține beneficii semnificative, în timp ce Viagra pentru bărbați este administrată pe bază de nevoie, înainte de activitatea sexuală. Este important ca pacientele să fie conștiente de acest lucru și să urmeze cu strictețe recomandările medicului. Cu toate acestea, există anumite precauții și efecte secundare asociate cu utilizarea Viagra pentru femei, incluzând somnolență, amețeli și scăderea tensiunii arteriale. De aceea, este esențial ca pacientele să discute cu medicul lor despre toate riscurile și beneficiile potențiale înainte de a începe tratamentul. În concluzie, Viagra pentru femei reprezintă o opțiune terapeutică importantă pentru femeile care se confruntă cu disfuncții sexuale, oferindu-le posibilitatea de a-și recăpăta plăcerea și satisfacția în viața lor sexuală. Cu toate acestea, consultarea cu un medic este crucială pentru a asigura utilizarea corectă și sigură a acestui medicament.

Tytuł nie jest omyłkowy. Medicus Self wygląda jak luksusowe spa, ale otoczenie hi-techowych sprzętów i możliwości, jakie daje to miejsce – sprawia, że przypomina też stację lotów kosmicznych NASA. Jeśli miałabym przejść jakąkolwiek operację to byłoby to właśnie tu, we Wrocławiu przy Pl. Strzeleckim 24. Ale w Self jest też cała gama zabiegów dermatologicznych, kosmetologicznych i z dziedziny medycyny estetycznej. Jakich? I czy wygląd miejsca rzeczywiście pokrywa się z jakością usług?

DOŚWIADCZENIE I JAKOŚĆ

Medicus to znana wrocławska marka. Słynie z laryngologii i terapii leczenia słuchu (25 lat doświadczenia i 160 tysięcy zarejestrowanych pacjentów robi wrażenie!) i leczy mnóstwo osób od małych dzieci, które wycinane mają migdałki po osoby starsze, które niedosłyszą. Natomiast w tym roku Medicus powiększa się o Klinikę Chirurgii Plastycznej i Medycyny Estetycznej Medicus Self. Miejsce przepiękne i niezwykłe, które miałam okazję poznać z bliska.

Wnętrze Medicus Self  jest designerskie i dalekie od polskich standardów (w pozytywnym tego słowa znaczeniu). Drewno, pastelowy róż w klimacie vintage i subtelne szarości dają mu niezwykle kobiecy i przyjemny charakter. Czuję się jak w spa, albo stylowym hotelu, choć wiem, że zabiegi, które za chwilę będę testować mogą zdziałać znacznie więcej dla skóry niż klasyczny masaż olejkiem (chociaż dobry, regularny masaż to według mnie jedna z najlepszych inwestycji w zdrowie i jakość skóry).

PROFESJONALNY TEAM I ZABIEGI

Piękne wnętrze oczywiście jest ważne, ale znacznie większą wartość ma personel i eksperci, którzy w tym miejscu pracują. Najpierw trafiam w ręce specjalistki chirurg plastyk, dr Aleksandry Łuniewskiej. Fachowo ocenia moją skórę i patrząc na zmiany atopowe oraz przesuszenie związane z AZS, proponuje mi mezoterapię dłoni. Odmawia mezoterapii dekoltu: „w ogóle tego pani nie potrzebuje, ma pani na dekolcie bardzo dobrą skórę” i odradza zabieg na twarzy: ” jeśli planuje pani poznać Wrocław nocą, Halloween jest dopiero w przyszłym tygodniu i może pani nieźle straszyć wyglądem – nie polecam”.

Zamiast klasycznego nakłuwania dłoni w wielu miejscach igłą, wprowadza kaniulą preparat zawierający kwas hialuronowy w trzech punktach. Zabieg zdecydowanie nie jest masażem, ale odbywa się w znieczuleniu miejscowym kremem Emla i jest do wytrzymania. Efekt widać już następnego dnia, kiedy zamiast sinych dłoni z czerwonymi wybroczynami (jak miałam przed mezo), mam jasną skórę, z „pełniejszą” objętością i mniejszym „prześwitem” zielono-niebieskich żył (to śmieszne, ale kiedy byłam dziewczynką moje dłonie zawsze chudziutkie, wyglądały szlachetnie, a już w wieku 35 lat, kiedy mam budowę raczej szczupłą niż pełną, ich brak „mięsa” i objętości, momentami przypomina łapy czarownicy i to mnie z lekka przeraża!). Podoba mi się fakt, że pani doktor nie wciska mi kitu, informuje mnie dokładnie o skutkach ubocznych, ewentualnym uczuleniu jakie może wystąpić po znieczuleniu (patrząc na moją historię i przygody z medycyną estetyczną) i udziela mi sensownych porad dermatologicznych, choć wcale tego robić nie musi. Duży plus za to! Po takich poradach poznaje się eksperta, a nie gwiazdę, która dobrze sprzedaje się medialnie, ale niewiele z siebie daje pacjentowi (a i takie osoby można spotkać w tej branży:)).

Zabiegiem numer dwa, który testuję jest fotoepilacja laserowa. Wybrałam go jako przypominający serię wcześniejszych epilacji, które testowałam kilka lat temu. Przeżywam szok, bo zabieg laserem Soprano Ice Platinium, w porównaniu z wcześniej przeze mnie próbowanymi jest niemal bezbolesny, pomimo, że nie mam nałożonego znieczulenia (nie powinno się go używać, właśnie po to, aby pacjent czuł ewentualne oparzenie skóry). Najpierw pani kosmetolog Ewelina Chrobak przyjemnie chłodzi moje łydki głowicą, a następnie „masuje” cieplejszym strumieniem lasera. Ciepło rozchodzi się falowo po skórze i jest coraz mocniej odczuwalne. Boli mnie tylko w dwóch miejscach – bliżej kości. Kiedy leżę na brzuchu i poddaję się epilacji tylnej części łydek zasypiam. I to chyba najlepszy dowód na łagodność tego zabiegu!:) I na profesjonalizm pani Eweliny, która przykryła mnie chrapiącą kocykiem!

Na „deser” coś dla brzucha, czyli karboksyterapia. To akurat nie jest turbo relaksujący zabieg. Igłą, do której podłączona jest rurka, pani Ewelina wpuszcza dwutlenek węgla. Uczucie przedziwne: na brzuchu pojawiają się wystające bąble i czuję jakby go coś rozpierało jak balon. Można wytrzymać, ale w dwóch miejscach czuję mocniejsze ukłucie i proszę o przerwę. Cel zabiegu: ujędrnienie skóry, którą po przebytych ciążach i dzieciach kolosach mam w niezbyt kwitnącym stanie;) Przez kolejną dobę chodzę z brzuchem jakbym połknęła balon, ale po tygodniu widzę, że w psach z głową w dół na jodze, skóra na brzuchu mniej mi zwisa i trochę jakby się wstąpiła. Ale podobno karboksyterapię warto zrobić w serii (przynosi świetne rezultaty w leczeniu cellulit i zmniejszaniu rozstępów!), więc na jednym razie nie poprzestanę. Pani Ewelina jest niesamowita, ma ogromną wiedzę, jest dyskretna i zna się na skórze. Nie obiecuje cudów, ale też odradza robienie zabiegu w miejscach, gdzie nie ma takiej potrzeby (chciałam ujędrnić uda, ale jak tylko pokazałam brzuch, kosmetolog przyznała, że w tym miejscu skóra potrzebuje znacznie więcej uwagi).

Wcześniej, podczas panelu dyskusyjnego na prezentacji otwierającej Medicus Self poznajemy też dwie inne specjalistki medycyny estetycznej: dr Edytę Lelonek i dr Joannę Stoch-Stój. Patrząc na to, jak wyglądają panie doktor (supernaturalnie!) i słuchając ich wypowiedzi, że najważniejsze jest zdrowie i dobre samopoczucie pacjenta, a nie gonitwa za niemożliwym czy zmiana rysów twarzy, rozumiem globalne podejście kliniki do tematu upiększania i odmładzania. Tu nie chodzi o zmianę rysów twarzy, żeby upodobnić się do znanej celebrytki czy gwiazdy Hollywood, ale o dobry nastrój pacjenta i fakt, żeby czuł się nieźle w swojej skórze. W Medicus Self jest też miejsce dla specjalisty psychologa, który jeśli pacjent próbuje się zmienić w kogoś innego lub osiągnąć niemożliwe efekty – sprowadza go na ziemię i doradza odpowiednią terapię niekoniecznie z dziedziny medycyny estetycznej… Ale wrażenie i to równie pozytywne co sama idea kliniki, robi oddział chirurgii i laryngologii.

CHIRURGIA I LARYNGOLOGIA

Medicus ma również oddział szpitalny. Na szczęście jedyne szpitale, z którymi miałam do czynienia to ginekologiczno-położnicze (poza kilkoma razami w dzieciństwie), natomiast przyznaję z żalem, że daleko im do poziomu, czystości i nowoczesności tego miejsca (że o designie nie wspomnę). Wszystko tu jest jak spod igły. Piękne materiały wykończeniowe, genialna podłoga z unikatowymi wzorami, nowoczesny sprzęt, jak ze stacji kosmicznej NASA, monitory, na których widać pacjenta w trójwymiarze. Szpital ma własny oddział intensywnej terapii, więc w razie problemów czy powikłań pooperacyjnych nie trzeba pacjenta nigdzie transportować.

A pokoje pozabiegowe wyglądają jak naprawdę niezły hotel! Nwet ekspres do kawy jest dobrany pod kolor foteli i pościeli! A łazienka tak minimalistyczna i piękna, że sama bym taką chciała mieć w domu!

Ponieważ Medicus słynie z leczenia słuchu i operacji i terapii laryngologicznych, jedno z pięter budynku kliniki, jest całkowicie poświęcone tej dziedzinie. Oprócz sprzętu do badania słuchu i specjalnych gabinetów – również jak z Marsa czy Księżyca – najbardziej zachwyca mnie kącik dla dzieci.

Sama miałam jako 3-latka usuwane migdały (wycinany trzeci i przycinane dwa boczne) i traumatycznego doktorka jak z horroru pamiętam do dziś (musiał nieźle zaleźć mi za skórę, ale nie dziwi mnie to skoro pokazywał mi kawałki wyciętych migdałków innych dzieci i śmiał się histerycznie, że za chwilę i moje tam „wylądują”; swoją drogą mam nadzieję, że ten wariat sadysta już tam nie pracuje, ale na kilku innych trafiłam już w dorosłym życiu).

Patrzę na wykwalifikowany personel Medicusa, rozmawiam z prezesem kliniki, dr Maciejem Mazurem, który sam jest specjalistą laryngologiem i widzę, że tu do pacjenta podchodzi się inaczej niż w placówkach, z którymi ja jako przewlekle chore na anginy dziecko miałam do czynienia. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik i dobro pacjenta jest numerem jeden.

We Wrocławskim Medicus Clinic na laryngologii jest już w bazie 160 tysięcy pacjentów, a marka istnieje od 25 lat. Doświadczeni eksperci przyciągają kolejnych pacjentów. Podobnie jak historie o chłopcu, który jako 7-latek po raz pierwszy w życiu usłyszał, że woda wydaje dźwięki (dzięki implantowi, którego wszczepienie jest całkowicie refundowane przez NFZ, o czym się nie mówi lub mówi zbyt cicho, żeby zainteresowani o tym nie wiedzieli) i że również te dźwięki przenosi. Albo o 60-latce wykluczonej przez najbliższych ze względu na problemy ze słuchem. Dzięki implantowi odzyskała nie tylko słuch, ale i jakość i komfort życia.

Od tygodnia Wrocławiowi zazdroszczę nie tylko pięknej starówki (choć moja toruńska wciąż jest dla mnie najpiękniejsza na świecie!), ale i kliniki Medicus.