Viagra pentru femei, cunoscută și sub numele de "flibanserin", reprezintă o descoperire revoluționară în domeniul medical, adresându-se problemelor de disfuncție sexuală la femei. Acest medicament a fost dezvoltat inițial pentru tratarea tulburărilor de dorință sexuală hipoactivă la femei, cunoscută și sub numele de HSDD (hipoactive sexual desire disorder). Principalul ingredient activ al Viagra pentru femei - https://unetxea.org/i/female-viagra-online-fara-reteta-ro.html, flibanserinul, acționează asupra neurotransmițătorilor din creier, în special a serotonină și a dopamină. Acest lucru ajută la creșterea dorinței sexuale la femei care experimentează scăderea libidoului. Utilizarea Viagra pentru femei este destul de diferită față de cea a Viagra pentru bărbați. Trebuie administrată zilnic, pe termen lung, pentru a obține beneficii semnificative, în timp ce Viagra pentru bărbați este administrată pe bază de nevoie, înainte de activitatea sexuală. Este important ca pacientele să fie conștiente de acest lucru și să urmeze cu strictețe recomandările medicului. Cu toate acestea, există anumite precauții și efecte secundare asociate cu utilizarea Viagra pentru femei, incluzând somnolență, amețeli și scăderea tensiunii arteriale. De aceea, este esențial ca pacientele să discute cu medicul lor despre toate riscurile și beneficiile potențiale înainte de a începe tratamentul. În concluzie, Viagra pentru femei reprezintă o opțiune terapeutică importantă pentru femeile care se confruntă cu disfuncții sexuale, oferindu-le posibilitatea de a-și recăpăta plăcerea și satisfacția în viața lor sexuală. Cu toate acestea, consultarea cu un medic este crucială pentru a asigura utilizarea corectă și sigură a acestui medicament.

Poniedziałki bywają trudne, a wczorajszy dzień zdecydowanie mnie przerósł. Nie zagłębiając się w szczegóły wszystkiego, co mi się nie udało, nie wyszło, potłukło się i nie poukładało, wizyta w Bobbi Brown Plac Unii była na szczęście na drugim biegunie. Makijaż Pauliny Jabłońskiej poprawił mi humor z dwóch powodów: z uśmiechem patrzyłam w lustro przez resztę dnia oraz nauczyłam się kilku trików w malowaniu. Może i tobie się przydadzą?

Na samym początku Paulina oczyszcza, tonizuje moją skórę i nakłada na nią produkty do pielęgnacji, czyli nawilżający krem Hydrating Face Cream  oraz Extra Eye Repair (ostatnie przygody ze sprzątaniem szafy skończyły się dla mnie dziwną alergią i egzemą na powiece), a na spierzchnięte usta – superodżywczy balsam Lip Balm Bobbi Brown. Nawilżacze i natłuszczacze pracują, a my przechodzimy do poważnych rozmów o tym co lubię.

– Nie lubię maski z podkładu na twarzy grubości gładzi szpachlowej, nie lubię zbyt matowych konsystencji – przesuszają moją skórę i zaczyna się nadmierna produkcja sebum. Nie lubię uczucia, że coś noszę, dźwigam na twarzy. Jak już się maluję, musi być lekko i przyjemnie. Trudno, nie musi być perfekcyjnie, wolę czuć komfort – nadaję i ciężko postawić w moim monologu kropkę, czy choćby przecinek (zawsze miałam problem z interpunkcją i oszczędnością w wyrażaniu myśli;))

Tym wstępem dogadujemy się z Pauliną – makijażystką w minutę. Rozumiemy się, doskonale czujemy to samo. Skóra ma wyglądać jak skóra, a nie papier i ma czuć się dobrze. I to właśnie jest filozofia Bobbi Brown. Ma być pięknie, ale naturalnie. Bez sztuczności.

Ale przejdę do konkretów, to warto wiedzieć:

TRIKI MAKIJAŻYSTKI PAULINY - do zgapienia i wcielenia w życie

  1. Korektor pod oko nałóż jako pierwszy

Tak! To totalna nowość w makijażu u mnie, ze względu na to, że od lat nakładam korektor na samym końcu, po położeniu podkładu. Paulina aplikuje pod dolną linią rzęs korektor Full Cover Concealer w kolorze Beige. Stapia się z cerą i wygląda idealnie – niewidzialnie, za to ja, po tym jednym, małym geście – wyglądam na wyspaną.

– Właśnie po to nakłada się najpierw korektor pod oko! Po ukryciu sińców i niedoskonałości, odbiór całej skóry twarzy jest już znacznie bardziej pozytywny. Efekt: nałożysz mniej podkładu, pudru i reszty produktów. I o to chodzi! Mniej znaczy więcej i bardziej naturalnie – wyjaśnia makijażystka.

2. Podkład dobierz do koloru skóry na twarzy, a nie na szyi

Z dobieraniem podkładu jest jak z dobieraniem partnera. Nikt nie powie ci w czym lub z kim się będziesz naprawdę czuć dobrze. Na jednym ze spotkań z makijażystą przecudownej, luksusowej marki, dostałam trupio-blady podkład dobrany pod kolor mojej jasnej szyi. Pomalowałam się nim dwa razy, moje zęby wydawały się sino-żółte, a skóra, jakbym spędziła nieżywa trzy dni w Wiśle, więc przestałam go używać, bo źle się w nim czuję i źle wyglądam pomimo, że ma kosmiczne polimery, mikrokapsułki światła i reflektory odbijające niedoskonałości.

Ale wracam na ziemię, a raczej na fotel na którym siedzę. Paulina wybrała dla mnie podkład Long- Wear 3.5 w kolorze Warm Beige Bobbi Brown. Przepiękny, bo neutralny. Niewidoczny na skórze twarzy. Ani nie za żółty, ani zbyt szary czy różowy. W sam raz. Wyglądam na bardzo wypoczętą. Następnie pudruje ją delikatnym Nude Finish – Bare Bobbi Brown.

A co z moją jasną szyją? O tym za chwilę. Najważniejsza nauka: podkład ma pasować do skóry twarzy, a nie szyi, dekoltu czy innych części ciała.

3. Szyję przyciemnij bronzerem w kamieniu

Zamiast nakładać na szyję podkład, który później „zdobi” twoje szale, koszule, swetry i płaszcze oraz obciąża delikatną i cienką kórę (na szyi niemal nie ma tkanki podskórnej, więc zmarszczki pojawiają się znacznie wcześniej niż na twarzy), pędzlem zaaplikuj bronzer. Paulina nakłada na szyję Stone Street Bobbi Brown. Następnie nakłada go również poniżej wystającej części kości policzkowych, wykonując prosty ruch wzdłuż kości, a następnie rozcierając kosmetyk kolistymi ruchami pędzla, żeby się za bardzo nie odcinał od reszty twarzy (bronzer nie ma wyglądać jak pasek przyklejony do twarzy, tylko stworzyć zagłębienie i uwypuklić, to, co chcesz bardzo delikatnie, niemal niewidzialnie).

4. Zamień kredkę do brwi na cienie

To naprawdę działa! Jeśli nie chcesz, żeby twoje brwi było widać, zanim ty się pojawisz na horyzoncie, używaj do ich przyciemnienia i podkreślenia cieni z palety Brow Kit – Saddle/Mahogany. Wtapiają się w brakujące miejsca, w których włoski są rzadsze. Brwi są podkreślone, ale nie złowieszcze, ani zbyt dominujące nad resztą. Na deser Paulina wyczesuje je i układa bezbarwną maskarą Brow Shaper – Clear Bobbi Brown. Wyglądają świeżo i idealnie do końca dnia.

5. Postaw na minimalizm na oku

Nałóż na powiekę neutralne cienie Cream Shadow Sardy Gold Bobbi Brown. To kolor, który rozświetli skórę i jest świetną bazą pod makijaż powiek. Zamiast na co dzień na całej powiece malować czarną kreskę linerem w stylu Marylin Monroe, Audrey Hepburn czy Amy Winehouse, wybierz coś znacznie subtelniejszego. Czarne klasyczne kreski na oku zostaw na specjalne okazje. W dzień nie musisz się malować tak ciężko i charakterystycznie.

Czarny żelowy liner Caviar Ink 27 Bobbi Brown, nałóż cienkim pędzelkiem w zewnętrznym kąciku oka. Pociągnij najpierw króciutką linię w kierunku do zgięcia, w którym nieruchoma część powieki łączy się z tą ruchomą. Następnie przeciągnij kreskę na fragment ruchomej powieki – tuż nad linią górnych rzęs (do 1/3 lub 1/4 długości powieki, nie więcej – jak na zdjęciu!). Liner, żeby nie był aż tak graficzny i odcinający się od reszty looku, rozetrzyj patyczkiem kosmetycznym. Będzie mieć  bardziej miękkie krawędzie. Opuszką palca wgnieć cienie – gwiezdny pył Sparkle Sunlight 6 Bobbi Brown. Przepięknie rozświetlają i otwierają oko.

6. Zagraj kolorem na dolnej powiece

Ten trik zapamiętam na zawsze. Pod dolną linią rzęs narysuj cieniem w kredce – w moim przypadku Long-Wear Stick w kolorze Dusty Mauve Bobbi Brown linię. Subtelny kolor działa niesamowicie. Jest niemal niewidoczny, ale oko zaczyna błyszczeć, a tęczówka jest totalnie intensywna w kolorze! Odcień kredki lub cienia w kredce powinien być kontrastowy w stosunku do tęczówki (podpowiedź: fiolety podkreślają zielenie i brązy w tęczówce, złoto i miedź uwypuklają niebieskie oczy, itd.).

A w linię wodną nałóż cielistą kredkę, która po pierwsze: optycznie powiększa oko, a po drugie, neutralizuje zaczerwienienia spojówek i naczynek.

7. Rzęsy zacznij malować od góry

To kolejny trik, który warto „zgapić”;) Zacznij malować rzęsy, jak to robią makijażyści przy zamkniętej powiece – z góry. A dopiero za chwilę zygzakowatym ruchem szczoteczki maluj je od dołu – już przy otwartych oczach. Paulina podkreśla moje rzęsy czarną maskarą Eye Opening Mascara Bobbi Brown, która jest extra! Ma wielką szczotkę, mega formułę i powiększa, pogrubia i zagęszcza rzęsy. Wyglądają obłędnie.

8. Pomaluj usta konturówką zanim nałożysz pomadkę

Niby banalny trik. Niby każda z nas o tym wie, ale tak naprawdę niewiele ten gest praktykuje. Zanim nałożysz pomadkę na usta, podkreśl ich kontur kredką dopasowaną do pomadki – jak Bright Raspberry, którą wybrała dla mnie Paulina. Następnie pokoloruj nią całe usta – to trik, który przedłuży żywot twojej pomadki na ustach. I dopiero po konturówce, nałóż szminkę. Ta, którą mam na zdjęciach to genialna Luxe – Brocade 15 Bobbi Brown. Wybiela zęby, rozświetla skórę i ożywia całą mnie. Przestaję być szara jak listopad, nabieram kolorów.

9. Więcej blasku niż matu!

To chyba nadal najmniej praktykowany trik, bo większość z nas zawsze wybierze produkty matujące – zamiast nabłyszczających. Ale to właśnie blask skóry sprawia, że wygląda ona młodziej, bardziej naturalnie i miękko rozprasza światło. Dziś na mojej twarzy blask wyczarowała Paulina oraz Highlighting Powder w kolorze Moon Glow. Jest jak photoshop i przepięknie odbija światło. Moja skóra jest pełna blasku i czuję się w niej pięknie. Niczego nie ma tu w nadmiarze – na przykład przy  supermatowym wykończeniu cery, taka pomadka mogłaby się wydawać zbyt mocna i wyrazista.

10. Chłodny róż do policzków zamiast ciepłego

Pomimo, że makijażystka użyła do konturowania mojej twarzy bronzera, na koniec skórę na policzkach akcentuje różem. Chłodnym, w kolorze Pale Pink Bobbi Brown. Kiedy go nakłada, wydaje mi się zbyt zimny w tonacji i zbyt jasny. Ale na ciepłej skórze pomalowanej podkładem, róż prezentuje się przepięknie i jest „łącznikiem” pomiędzy chłodniejszą w tonacji szminką, a cieplejszymi złotymi akcentami na oku.

Makijaż jest gotowy!

Tych kilka trików Pauliny, robi ogromną różnicę i w samym efekcie końcowym makijażu i w codziennych nawykach, które każdego dnia odtwarzam jak The Rolling Stones na koncertach od 40-stu czy 50-ciu lat swoje Satisfaction. Nie mniej, wydaje mi się, że ich hicior się nie starzeje od miliona lat, za to moje gesty makijażowe – starzeją się bardzo. Czasami warto pójść do profesjonalisty po poradę i spojrzeć na siebie i swoje przyzwyczajenia w malowaniu się z dystansu. Wyglądam świeżo, młodo, nowocześnie i nauczyłam się czegoś nowego.

Comments are closed.