Viagra pentru femei, cunoscută și sub numele de "flibanserin", reprezintă o descoperire revoluționară în domeniul medical, adresându-se problemelor de disfuncție sexuală la femei. Acest medicament a fost dezvoltat inițial pentru tratarea tulburărilor de dorință sexuală hipoactivă la femei, cunoscută și sub numele de HSDD (hipoactive sexual desire disorder). Principalul ingredient activ al Viagra pentru femei - https://unetxea.org/i/female-viagra-online-fara-reteta-ro.html, flibanserinul, acționează asupra neurotransmițătorilor din creier, în special a serotonină și a dopamină. Acest lucru ajută la creșterea dorinței sexuale la femei care experimentează scăderea libidoului. Utilizarea Viagra pentru femei este destul de diferită față de cea a Viagra pentru bărbați. Trebuie administrată zilnic, pe termen lung, pentru a obține beneficii semnificative, în timp ce Viagra pentru bărbați este administrată pe bază de nevoie, înainte de activitatea sexuală. Este important ca pacientele să fie conștiente de acest lucru și să urmeze cu strictețe recomandările medicului. Cu toate acestea, există anumite precauții și efecte secundare asociate cu utilizarea Viagra pentru femei, incluzând somnolență, amețeli și scăderea tensiunii arteriale. De aceea, este esențial ca pacientele să discute cu medicul lor despre toate riscurile și beneficiile potențiale înainte de a începe tratamentul. În concluzie, Viagra pentru femei reprezintă o opțiune terapeutică importantă pentru femeile care se confruntă cu disfuncții sexuale, oferindu-le posibilitatea de a-și recăpăta plăcerea și satisfacția în viața lor sexuală. Cu toate acestea, consultarea cu un medic este crucială pentru a asigura utilizarea corectă și sigură a acestui medicament.

Kiedy po raz pierwszy o niej usłyszałam, że przyjeżdża do Polski twórczyni marki organicznych podpasek i tamponów bez tego całego syfu i chemii, błagałam, żeby zgodziła się ze mną porozmawiać. Krótszy wywiad można przeczytać w styczniowym numerze „Be Active”, a poniżej nasza rozmowa w całości. Helena jest niesamowicie ciepłą osobą, która nie wietrzy interesu, tylko dokłada wszelkich starań, żeby nam się żyło wygodniej, zdrowiej i piękniej.

Dlaczego postanowiłaś wyprodukować organiczne produkty do higieny dla kobiet?

Chcieliśmy (wraz z moim mężem) zaprojektować coś, co nie będzie kolejnym t-shirtem, ale przedmiotem, którego używanie ma znaczenie dla zdrowia i komfortu życia kobiety. Przez lata pracowałam jako pielęgniarka i widziałam podrażnienia i wysypki po wkładkach i podpaskach, których kobiety musiały używać codziennie po operacjach. I pytałam lekarzy, dlaczego podajemy pacjentkom kremy maści i leki, zamiast dać im odpowiednie podpaski, które ich nie podrażnią?!?

Czy to problem, który dotyczy przewlekle chorych pacjentek po operacjach ginekologicznych, czy niekoniecznie?

Zupełnie nie. Rozmawiałam z koleżankami i wiele z nich używało kremów i maści przeciwgrzybicznych lub przeciwzapalnych z tego samego powodu – podrażnienia po podpaskach, które stosowały przez kilka dni w miesiącu (niektóre z nich używały też na co dzień wkładek higienicznych). Pomyśleliśmy z moim mężem, że warto przyjrzeć się z bliska, co takiego w zawierają, że wywołują stany zapalne. Sama akurat byłam w ciąży, więc tym bardziej temat zdrowia kobiety był mi bliski. Przyjrzałam się pieluszkom, które są superchłonne i zawierają mnóstwo niepotrzebnej chemii. Jeszcze gorsze są tzw. podkłady poporodowe, czyli wielkie, sztywne podpaski, strasznie niewygodne do noszenia i wykończone nieoddychającą warstwą…

Podkłady poporodowe to istny koszmar. Jeden z wielu na porodówce, gdzie akurat naprawdę kobieta powinna czuć się wygodnie. Czy planujesz też je wyprodukować?

Właśnie nad nimi pracujemy, podobnie jak nad wkładkami do biustonoszy dla matek karmiących ze 100 procentowo organicznej bawełny. W porównaniu z tymi na rynku, to co jest dostępne, jest bardzo plastikowe i skóra pod nimi nie oddycha. Na przestrzeni ostatnich kilku lat przyglądam się też konkurencji i widzę, że nawet te marki, które miały bardziej bawełniane w dotyku produkty, dziś już poszły w stronę plastiku.

Co było inspiracją do stworzenia takich opakowań podpasek, wkładek i tamponów?

Zaczęło się od kolorów. Zawsze kochałam lata 50. i paletę barw z tamtego okresu. W tym samym czasie co opakowania, opracowywaliśmy również produkty, zależało nam na tym, żeby były czyste, całkowicie bezpieczne, a także nad nazwą marki. Pomyślałam, że chciałaby, aby było to coś naturalnego: i produkt i nazwa i oprawa. Wszystko co jest na półkach w drogeriach i aptekach nie podoba mi się. Kolory są straszne, białe z niebieskim, fiolety, granaty i wściekłe zielenie. A mi zależało na tym, żeby kobieta, która je kupuje, czuła, że troszczy się o siebie, sprawia sobie przyjemność. Jak wtedy, kiedy kupuje ciasteczka czy perfumy. I chciałam, żeby to było coś miękkiego, kobiecego i padł pomysł „ciasteczek”. Chciałam, żeby kolor, który jest na opakowaniu był również wewnątrz. I mój mąż, który był mózgiem operacji mówił, że to produkt, którego używasz tylko raz w miesiącu, więc po co wkładać go w takie piękne opakowanie? Na co ja odpowiedziałam, że raz w miesiącu, każdym miesiącu, przez większość życia kobiety. I chcę, żeby każda kobieta wówczas była dla siebie miła.

A skąd wzięła się nazwa Ginger Organic?

Jak podróżowałam z lekarzami bez granic (pracowałam jako pielęgniarka) ze względu na mój kolor włosów, wszyscy na mnie wołali Ginger. Stąd Ginger Organic nazwa tak ogólna, że równie dobrze mogłyby to być ciasteczka imbirowe czy herbata (zresztą wszyscy się mnie pytali czy produkuję to pierwsze czy drugie, śmiech). A kiedy słyszałam pierwsze reakcje dziewczyn, reagowały one z zachwytem mówiąc: tak, te opakowania pięknie wyglądają na półce w łazience obok moich kremów, perfum, nie muszę ich chować i się wstydzić, bo są bardzo estetyczne.

Czy jest jakaś reakcja i komentarz ze strony lekarzy ginekologów?

Tak, ale nie chcą niczego polecać. W rozmowie z ginekologami wychodzą takie kwiatki, jak to, że jeśli mieliby coś polecać to polecaliby nie używać tamponów w ogóle. Chyba, że byłyby w stu procentach z organicznej bawełny. Albo żeby stosować podpaski z bawełny, bo lepiej oddychają.

Zawsze mam bóle głowy, kiedy stosuję tampony, więc najczęściej rezygnuję z ich używania na rzecz podpasek i rezygnuję też z przyjemności typu basen czy plaża. Wolę nie ryzykować niż czuć się fatalnie…

Najgorsze w tamponach są substancje pochłaniające, które przesuszają pochwę i zaburzają równowagę pH skory. Nikt sobie z tego nic nie robi, ani producenci, ani lekarze ginekolodzy. Stolarzowi, który mieszka i pracuje niedaleko, dałam kilka próbek moich produktów dla jego żony. Nie zdawał sobie sprawy, że ona już ich używa. I powiedziała, że odkąd zamieniła zwykłe tampony na Ginger Organic, skończyły się jej bóle głowy. Z jednej strony może to wynikać ze składników, które są w nich użyte (do bielenia bawełny i zwiększania wchłanialności), a drugą rzeczą jest fakt, że w pochwie jest bardzo dużo połączeń nerwowych i możliwe, że u niektórych kobiet, kiedy są uciskane tamponem wywołuje to reakcję, jaką jest ból głowy.

Ile jest składników w Ginger Organic?

Tampon to czysta 100 proc. bawełna, a w podpaskach nie ma zbyt wielu składników również. Wierzchnia warstwa to kukurydza i klej również naturalny. Nie ma substancji poprawiających wchłanialność. Nie zawierają formaldehydu, chloru – to on wywołuje najwięcej podrażnień, a jest stosowany, aby wybielić zwykłą bawełnę w tradycyjnych podpaskach. Mamy certyfikaty Ecocert i  GOTS wszystkich komponentów naszych podpasek. Mamy również testy alergologiczne.

Czy jesteś alergiczką?

Tak jestem. Na wiele kremów i kosmetyków i jak się okazało… na tampony. Bardzo dużo pływałam i stosowałam tampony. Nie mogłam również używać wkładek, bo za każdym razem miałam podrażnioną skórę i stany zapalne okolic intymnych. I mój lekarz ginekolog powiedział, żebym używała tylko podpasek, a zrezygnowała z codziennych wkładek i z tamponów w ogóle. Pływanie w trakcie okresu więc odpuściłam. Przyjaciółka dała mi wtedy do przetestowania bawełniane podpaski (ze zwykłej bawełny) i moje stany zapalne minęły.

Czy konsultujecie produkty z dermatologami i alergologami?

Tak. Sprawdzamy je podwójnie.

Jak uzyskujecie biel podpasek i tamponów zachowując ich organiczny charakter?

Wybielane są w wodzie utlenionej i świetle UV (nie stosujemy do tego chloru w przeciwieństwie do tradycyjnych marek, które wciąż z niego nie zrezygnowały). Niestety, gdybyśmy zostawili naturalny kolor bawełny (kremowo brązowy), nasze produkty byłyby znacznie mniej „czyste” w odbiorze klientki.

Co tak naprawdę robi chlor skórze?

Kiedy go nałożysz na przykład na bawełnę zaczyna „pracować” i wytwarza się dioksyna, która jest rakotwórcza. To zostaje w wodzie, w rybach, które jemy i tak dalej. Skóra wchłania dioksynę i ona pozostaje w organizmie. Odkłada się w tkance tłuszczowej. Jeśli jest jej za dużo w twoim otoczeniu: chlorujesz rzeczy, mieszkanie, następnie wkładasz ubrania wybielane chlorem i jeszcze używasz tamponów wybielanych chlorem, ta kropelka może przelać czarę problemu i wywołać raka. Dlatego w Danii niemal nie używa się już chloru nigdzie.

No tak, ale nie da się ukryć, że Dania, jak i cała Skandynawia jest do przodu w kwestii ekologii, życia w zgodzie z naturą i nie stosowania chemii. Polska jednak jest mocno z tyłu w tych kwestiach…

Tak, ale mamy te same ciała, jedno zdrowie i jedno życie. I to klient i jego potrzeby kształtują kolejne nowo powstające produkty. Ale zdaję sobie sprawę, że Duńczycy są znacznie bardziej z przodu przed Polską czy innymi krajami w tej materii. Na przykład byłam zaskoczona, że wciąż perfumuje się w Polsce pieluszki dla niemowląt i „mokre” chusteczki do higieny skóry dziecka. W Danii, pomimo, że mamy te same marki produkujące pieluszki, niedopuszczalne jest to, żeby stosować w nich komponenty zapachowe. Rumianek czy callendula, najbardziej podrażniają skórę. Są dobre do picia, ale nie dla skóry. Olejki i kosmetyki dla niemowląt nie powinny w ogóle zawierać komponentów zapachowych, bo to właśnie one najbardziej podrażniają skórę.

Jak Ginger Organic się sprzedaje w Danii?

Najlepiej z całej półki produktów organicznych. Sprzedajemy także w sklepie internetowym, największym w kraju i stąd między innymi taki wynik. Wszyscy pukali się w czoło kiedy słyszeli, że chcemy dojść z naszymi produktami do szerszego odbiorcy i najlepiej położyć je w supermarketach. Dziś można je kupić w wielkich sklepach, ale także w tych małych z produktami organicznymi i bio. Ale najważniejszy dla mnie jest feedback, że podchodzą do mnie dziewczyny, które mówią, używam Ginger Ogranic i bardzo ci za nie dziękuję. Myślałam, że będzie to produkt bardziej niszowy, ale okazało się, że kupują go naprawdę różne kobiety. Matki swoim córkom, nastolatki. Kupują też dziewczyny, które nie miały problemów z alergiami czy stanami zapalnymi skóry. Zdarza się, że matki mówią, że same dla siebie kupują tańsze podpaski i tampony, ale dla córki zrobią wszystko bo chcą dla niej jak najlepiej. Młode dziewczyny zaczynają „romans” z Ginger Organic od wkładek higienicznych, następnie testują tampony. W Polsce chyba jednak częściej kupują podpaski. W każdym kraju są inne przyzwyczajenia (w Polsce można je kupić w drogeriach Rossmann).

Czy wasz produkt jest droższy od tradycyjnych podpasek i tamponów?

Cena jest niemal drukrotnie wyższa od zwykłych wkładek, tamponów i podpasek w Danii, a w Polsce jest dwa razy droższy.   

Dziękuję za rozmowę!

Dzięki!