Viagra pentru femei, cunoscută și sub numele de "flibanserin", reprezintă o descoperire revoluționară în domeniul medical, adresându-se problemelor de disfuncție sexuală la femei. Acest medicament a fost dezvoltat inițial pentru tratarea tulburărilor de dorință sexuală hipoactivă la femei, cunoscută și sub numele de HSDD (hipoactive sexual desire disorder). Principalul ingredient activ al Viagra pentru femei - https://unetxea.org/i/female-viagra-online-fara-reteta-ro.html, flibanserinul, acționează asupra neurotransmițătorilor din creier, în special a serotonină și a dopamină. Acest lucru ajută la creșterea dorinței sexuale la femei care experimentează scăderea libidoului. Utilizarea Viagra pentru femei este destul de diferită față de cea a Viagra pentru bărbați. Trebuie administrată zilnic, pe termen lung, pentru a obține beneficii semnificative, în timp ce Viagra pentru bărbați este administrată pe bază de nevoie, înainte de activitatea sexuală. Este important ca pacientele să fie conștiente de acest lucru și să urmeze cu strictețe recomandările medicului. Cu toate acestea, există anumite precauții și efecte secundare asociate cu utilizarea Viagra pentru femei, incluzând somnolență, amețeli și scăderea tensiunii arteriale. De aceea, este esențial ca pacientele să discute cu medicul lor despre toate riscurile și beneficiile potențiale înainte de a începe tratamentul. În concluzie, Viagra pentru femei reprezintă o opțiune terapeutică importantă pentru femeile care se confruntă cu disfuncții sexuale, oferindu-le posibilitatea de a-și recăpăta plăcerea și satisfacția în viața lor sexuală. Cu toate acestea, consultarea cu un medic este crucială pentru a asigura utilizarea corectă și sigură a acestui medicament.

Detoks od maskary? Kiedyś myślałam, że prędzej się zdecyduję na detoks od makaronu i pieczywa niż tuszu do rzęs. Ale okazuje się, że nie taki diabeł straszny jak go malują (dosłownie i metaforycznie;))!

Detoks od maskary

Detoks od maskary brzmi jak sroga kara? Makijaż to dla wielu z nas chleb tak powszedni, że nawet po ów chleb pędzimy z pomalowanymi wcześniej rzęsami. Skąd ja to znam… Bez tego codziennego gestu przez lata czułam się fatalnie. Ludzie w pracy pytali mnie czy jestem chora? Bo wyglądam jakoś niewyraźnie. I tak też się czułam. Zdecydowanie to, jak wyglądamy, wpływa na nasze samopoczucie i odwrotnie. Nic odkrywczego, natomiast kiedy patrzysz w swoje odbicie w lustrze i widzisz bladą zimową skórę i brak ramy wokół oka – nie prezentujesz się najlepiej. I momentalnie humor jest słabszy, jak i samoocena.

Ale w pewnym momencie nawet ja, fanka maskar, pomalowanych, ciężkich od tuszu rzęs – bo właśnie takie najbardziej uwielbiam – powiedziałam: basta. Już nie chciałam być niewolnikiem tego przedmiotu ze szczoteczką. Zaczęłam się też zastanawiać czy jak się budzę z nagim okiem bez rzęs to w ogóle jestem ładna? Te wszystkie celebrytki pozujące na instagramie i podpisujące swoje wymuskane zdjęcia „nomakeup” zwykle mają doklejone sztuczne rzęsy. A wszyscy dokoła je chwalą za odwagę, że raczyły się pokazać bez pomalowanych oczu i ust…

Detoks od nawyków

Detoks od maskary oznaczał dla mnie detoks od wieloletnich nawyków. Od czegoś trzeba zacząć rewolucję w myśleniu. Dlatego spróbowałam nie malować się przez tydzień. Zrobiłam sobie detoks od maskary #nomascaraweek, żeby zobaczyć jak wyglądam „bez rzęs”, czy moja twarz przypomina jeszcze moją, skoro od prawie dwudziestu lat codziennie maluję je maskarą, wreszcie – czy mogę się sobie podobać w takim wydaniu sauté.

Test oceniam pozytywnie. Nie wyglądam jak Kwazimodo, nie straszę, ale też powiedzmy sobie szczerze – nie powalam urodą. Moja uroda głównie opiera się na dużych oczach, a kiedy są pomalowane, wydają się jeszcze większe. Dlatego po tygodniowym detoksie widzę takie plusy:

  • nie malujesz rzęs – masz mniej zmywania wieczorem
  • nie malujesz rzęs – nic ci się nie rozmazuje w ciągu dnia, nawet kiedy skacze po Tobie dwójka dzieci, wylewa na Ciebie mleko, soki, wodę i wkłada Ci palce do oczu
  • nie malujesz rzęs – znacznie lepiej wyglądasz w lekkim makijażu
  • nie malujesz rzęs – ładniej ci w jasnych, metalicznych kredkach i cieniach; oko ma bardziej malarski, a mniej graficzny kształt
  • nie malujesz rzęs – wyglądasz dużo młodziej; dlatego jeśli wahasz się czy warto doczepić te sztuczne – odradzam!

A minusy? Oko wydaje się mniejsze, rysy mniej wyraźne, brwi mocniejsze – może nawet zbyt mocne, nie przypominasz siebie.  To oczywiście moje prywatne spostrzeżenia dotyczące mojej twarzy. Ty możesz mieć zupełnie odmienne zdanie. Wszystko zależy od urody i tego jak i czy w ogóle się na co dzień malujesz.

Czy polecam taki detoks? Nawet tak! To zabawne odkryć swoje oczy na nowo, bez czarnych firanek z maskary.

Comments are closed.