Twoje ciało po ciąży to nie twoja zasługa, tylko dobrych genów. Kolejny dzień, kolejny zarzut. Kolejne słowa krytyki, którą matki są obarczane od pierwszych dni bycia w ciąży po ostatni dzień własnego życia. Polki lubią oceniać inne kobiety. I bywają bardzo surowe.

Twoje ciało po ciąży to nie twoja zasługa…. Tytuł jest parafrazą komentarza jednej z fanek / antyfanek z facebooka. Pod moim zdjęciem (tym, które tu widzisz) i wpisem o tym, że o powrocie do formy już niebawem przeczytacie na mojej stronie, napisała, że niby o czym? Że przecież nic nie robię i to tylko zasługa moich genów i że mam nabrać trochę pokory, bo nie każdy ma takie szczęście i cieszyć się, że nie mam obwisłego ciała.

Nie mogę się z tym zgodzić. Geny to jedno – owszem, kiedy patrzę na moją mamę jak wyglądała po urodzeniu mnie i mojej siostry, to powiedziałabym, że sto razy lepiej niż ja i mogłaby spokojnie ruszyć na wybieg tropem supermodelek, jak Natalia Vodianova czy Giselle Bundchen. Ale nie da się ukryć, że moje ciało tuż po porodzie i kilka miesięcy po porodzie tak nie wyglądało.

Widać było obwisłą skórę – przykro mi, jeśli kogoś w tym momencie rozczarowałam. Widać było brak mięśni i jakichkolwiek ćwiczeń – bałam się ćwiczyć w ciąży ze względu na wcześniejsze dwie straty ciąż i oszczędzałam się maksymalnie. Widać też było brzuszek. Znacznie większy i niezbyt apetyczny w porównaniu z tym dzisiejszym.

Przez pierwsze pół roku zasuwałam jednak mimo mrozów, śniegów, przedwiośnia, gili do pasa i całej reszty po 2-3 godziny na spacer, a później popołudniu na kolejny (Bianka śpiw ciągu dnia jedynie na spacerze). Oprócz tego codziennie (wiem, że tak nie powinnam robić) przez pierwsze tygodnie po porodzie złuszczałam skórę pilingami, szczotką ryżową i ostrą rękawicą (na przemian, raz szczotka, raz piling, raz rękawica za 3 zł z Rossmana), a następnie nakładałam cysterny balsamów ujędrniających dla młodych mam i kobiet w ciąży Lirene, Oilan i Pharmaceris.

Oprócz nich, na wieczór smarowałam brzuch, uda i pośladki olejkiem Bio-Oil – przeciw powstawaniu rozstępów. Czyli robiłam dokładnie to, co niemal przez całą ciążę, żeby skórę ujędrnić. I można nie wierzyć w działanie kremów, ale w zbawienną moc masażu, raczej już uwierzyć warto. Przez pierwsze trzy miesiące, kiedy dotykałam swoich ud i brzucha czułam ból. Tajka, którą zaprosiłam do domu, aby zrobiła mi i mojemu połamanemu od noszenia dzieciaków mężowi masaż, powiedziała, że to toksyny. Że po porodzie są w organizmie kobiety i że przestanie boleć jak się ich pozbędę. I najlepszą do tego techniką jest masaż plus pobyt w saunie.

Do sauny doszłam dopiero w listopadzie 2016 r. (a urodziłam Biankę w połowie grudnia 2015 r.), ale masaże robiłam kremami dzień w dzień. Zostawiałam dzidzię z tatą lub babcią i się szorowałam, szczypałam i masowałam. Aż wymasowałam! W siódmym miesiącu życia małej, odważyłam się pójść na zajęcia z astanga jogi, obok mnie na Saskiej Kępie. Jak ja się podczas pierwszej po tak długiej przerwie – jogi spociłam, tego się nie da opisać. Miałam mokrą koszulkę i legginsy jakbym wpadła w nich do wanny. Mokre włosy i całą twarz. Być może nadmiar wody wciąż ze mnie wychodził. A może ciąża i karmienie i bieganie przy dwójce dzieci tak mi dało w kość, że moja kondycja na macie była bliska zeru.

I przy astandze zostałam. Namówiłam moją sąsiadkę i się we dwie motywujemy. Jak jedna ma „lenia”czy gorszy dzień, to druga ją namawia do pójścia i poćwiczenia. Moja sprawność w wykonywaniu asan jest nie do porównania. Nie jestem człowiekiem-gumą, ale radzę sobie. Nadal na niektórych zajęciach czuję, że się pocę, ale nie do tego stopnia co na początku. Moje ciało wróciło do jędrności sprzed ciąży.

A dieta, jak wspomniałam na fb, na diecie nie jestem. Może dlatego, że ciągle jestem głodna i muszę uzupełniać braki energetyczne. Mała nadal jest karmiona piersią i jej odstawianie idzie mi znacznie gorzej niż jakiekolwiek postanowienie. Natomiast mam świadomość, że jedzenie podwójnych porcji i deserów wraz z końcem karmienia również będą musiały się u mnie zakończyć, bo inaczej obrosnę tłuszczem.

To również moje geny. Potrafię być chuda, ale jak o siebie nie dbam, to potrafię być okrąglejsza. A przy wzroście 180 cm, oznacza to bycie DUŻĄ. A ja lepiej się czuję w swojej skórze, kiedy jestem drobna. I będę to mówić wszem i wobec: jeśli chcesz wrócić szybciej do formy po ciąży, w miarę możliwości swoich i dziecka – karm je piersią. A oprócz tego pozwól sobie na te dwie godziny tygodniowo na wysiłek fizyczny, żeby wypocić się, wybiegać lub wyskakać z siebie stres i tę odpowiedzialność, którą czuje na barkach każda mama. Potrzebujesz tego nie tylko dla swojego ciała, ale i dla siebie samej.

Szczuplejsza i zgrabniejsza i pełna endorfin po ćwiczeniach będziesz mieć więcej energii dla dziecka, partnera i domu. Uwierz. Sama po sobie to widzę, że nawet jak padam na tak zwany pysk i idę na jogę, więcej mi się chce. A organizacja domu i opieki nad dziećmi? Dziś wszystko jest możliwe. To tylko kwestia chęci.

Comments are closed.