Viagra pentru femei, cunoscută și sub numele de "flibanserin", reprezintă o descoperire revoluționară în domeniul medical, adresându-se problemelor de disfuncție sexuală la femei. Acest medicament a fost dezvoltat inițial pentru tratarea tulburărilor de dorință sexuală hipoactivă la femei, cunoscută și sub numele de HSDD (hipoactive sexual desire disorder). Principalul ingredient activ al Viagra pentru femei - https://unetxea.org/i/female-viagra-online-fara-reteta-ro.html, flibanserinul, acționează asupra neurotransmițătorilor din creier, în special a serotonină și a dopamină. Acest lucru ajută la creșterea dorinței sexuale la femei care experimentează scăderea libidoului. Utilizarea Viagra pentru femei este destul de diferită față de cea a Viagra pentru bărbați. Trebuie administrată zilnic, pe termen lung, pentru a obține beneficii semnificative, în timp ce Viagra pentru bărbați este administrată pe bază de nevoie, înainte de activitatea sexuală. Este important ca pacientele să fie conștiente de acest lucru și să urmeze cu strictețe recomandările medicului. Cu toate acestea, există anumite precauții și efecte secundare asociate cu utilizarea Viagra pentru femei, incluzând somnolență, amețeli și scăderea tensiunii arteriale. De aceea, este esențial ca pacientele să discute cu medicul lor despre toate riscurile și beneficiile potențiale înainte de a începe tratamentul. În concluzie, Viagra pentru femei reprezintă o opțiune terapeutică importantă pentru femeile care se confruntă cu disfuncții sexuale, oferindu-le posibilitatea de a-și recăpăta plăcerea și satisfacția în viața lor sexuală. Cu toate acestea, consultarea cu un medic este crucială pentru a asigura utilizarea corectă și sigură a acestui medicament.

Patrząc na tutoriale na youtube.com mam wrażenie, że z jednej strony: jest coraz więcej dziewczyn, które naprawdę wiedzą, jak się pomalować i wyglądać przepięknie, a z drugiej – że niestety niektóre te makijaże przypominają bardziej charakteryzację i są zupełnie nieżyciowe. Która z nas znajdzie codziennie czas na tyle warstw i taki konturing (contouring), jak Kim Kardashian i jej młodsze siostry? Która ma cierpliwość do nakładania siedmiu odcieni korektora i tyle samo bronzera na twarz, kiedy wybiera się na wielkie wyjście? Wreszcie: która z nas lubi mieć na twarzy tak grubą warstwę tapety? Ja akurat nie. Dlatego o pomoc poprosiłam Magdę Atkins, jedną z najzdolniejszych polskich makijażystek, która pracuje dla marki Bobbi Brown. Marki znanej z tego, że ma produkty profesjonalne, ale do ogarnięcia przez normalne, średnio lub nawet mniej utalentowane i cierpliwe dziewczyny takie jak ja.

– Dziś namalujemy smoky eyes, który przepięknie podkreśla oczy, ale jest łatwy i możliwy do zrobienia bardzo sprawnie i szybko. To jedyny taki makijaż, w którym im gorzej i mniej równo – tym lepiej– mówi Magda Atkins i maluje mnie w sposób, w który nigdy się dotąd nie malowałam.

Po pierwsze: ocena skóry
– W Bobbi Brown, zanim przejdziemy do makijażu, najważniejsza jest ocena kolorytu i kondycji skóry. Najlepiej kiedy nie ma na niej podkładu, wtedy widzę, jak się zachowuje, obserwuję czy jest dobrze nawilżona? A może odwodniona, ma tendencję do przetłuszczania? Czy jest nadwrażliwa i zaczerwieniona? Następnie robię demakijaż i nakładam odpowiednio dobraną do rodzaju cery pielęgnację, bazę i primer – wyjaśnia Magda Atkins.

Podoba mi się ta filozofia. Żeby przykryć skórę podkładem, trzeba najpierw poznać jej kondycję i dobrać do niej pielęgnację, a nie jak robią niektórzy: nakładać warstwy, warstwy, i kolejne warstwy bez zastanowienia się czy to cera mieszana czy sucha. Magda wmasowuje w moją skórę supermiłą emulsję, która łagodzi zaczerwienienia, pachnie cytrusami, nawilża i zmiękcza skórę, ale jej nie obciąża. Już po samym nałożeniu widać, że cera nabrała kolorów.

Po drugie: podkład
– Zaczynamy od położenia trzech różnych odcieni, żeby wybrać ten, który zlewa się z twoją cerą. Tego idealnie dobranego do twojej skóry nie widać. Jest z czego wybierać! W Bobbi Brown są aż 32 odcienie podkładów i osiem różnych konsystencji do wyboru. Natomiast wszystkie mają wspólny mianownik: żółty pigment, dzięki czemu kolory podkładów Bobbi nie wydają się nigdy ani zbyt różowe, ani za szare (ziemista cera dodaje lat i zamienia twarz w smutną i zmęczoną). Z resztą, podstawą doboru podkładu jest zasada, że jeśli ktoś powie ci komplement: ale masz piękny podkład, to trzeba brać nogi za pas i wiać. Co innego, jeśli pochwali cię: jaką masz piękną cerę – wyjaśnia Magda.

Rzeczywiście, wolę kiedy ktoś powie, że ładnie wyglądam, a nie że się pięknie pomalowałam. U mnie z reguły zasada jest taka: im gorzej wyglądam i się czuję, tym mocniejszy makijaż noszę;)

Po trzecie: korekta korektorami
– Do tego jest aż 230 kombinacji korektorów, które dobieramy do odcienia podkładu, jak i kolorów w skórze. Najpierw sięgam po korektor kolorowy do zatuszowania niedoskonałości, a następnie po drugi, aby ujednolicić koloryt ze skórą. W Bobbi Brown zaczerwienienia tuszujemy brzoskwiniowym korektorem, a fioletowe, sine fragmenty skóry – korektorem różowym. U ciebie przyda się ten różowy, żeby ukryć sińce pod oczami – wyjaśnia i następnie nakłada korektor numer dwa.

Po czwarte: szyja i dekolt

– Na szyję nie nakładamy podkładu. Nie chcemy pobrudzić ubrań, ani  pomalować się zbyt mocno. Zamiast niego, aby wyrównać różnicę w odcieniu skóry szyi do tego na pomalowanej już twarzy, nakładam na szyję i dekolt puder w kamieniu, który działa jak mały Photoshop. Dobieram go znów w podobny sposób jak podkład: przykładając trzy różne odcienie do szyi i dekoltu i decydując się na taki, który najlepiej zneutralizuje różnice w kolorze skóry – radzi.

Genialny trik, który polecam wszystkim! Bronzer jest lżejszy, mniej widoczny niż podkład, nie brudzi ubrań (o ile nie nałożysz na twarz pół opakowania) i doskonale wtapia się w skórę.

Po piąte: brwi

– Nazywane siostrami nie-bliźniaczkami brwi są wyjątkowo łatwe do przerysowania. Po pierwsze – nieodpowiednio dobranym kolorem, po drugie – złym kształtem (i kiedy wyrysujesz zbyt cienkie i kiedy za mocne) – zdradza Magda.

Zdaję sobie doskonale z tego sprawę, bo sama nie raz nie mogę przez cały dzień na siebie patrzeć, tak złe brwi sobie zmaluję… Jak to się robi prawidłowo?

– Kolor brwi dobierasz do korzenia włosów na głowie. Powinien być najbardziej zbliżony do nich. U ciebie brwi mają zbyt szary chłodny odcień, który zneutralizujemy odpowiednią kredką. Ta z Bobbi Brown jest miękka i bardzo wygodna w obsłudze:) Jeżeli chodzi o kształt, to początek łuku powinien się zaczynać w prostej linii od skrzydełek nosa – to mówiąc, Magda rysuje mi takie brwi, o jakich mogę tylko pomarzyć. I już widzę dlaczego: sama zawsze maluję je zbyt blisko, podkreślam ich kształt nie do końca zgodnie z tym jak rosną, ale jak chciałabym żeby rosły. I ten kolor… moja kredka jest zdecydowanie o dwa tony za ciemna. Może dlatego czasami jak się pomaluję przypominam Jożina z Bażin, albo starą sowę?

Po szóste: powieki

– Pora na gwóźdź programu, czyli smoky eyes. Zaczynamy od nałożenia na powieki kremowych cieni w kolorze szaro-brązowym, które będą bazą i pięknie połączą się z pozostałymi kosmetykami. Następnie, kremowo-żelowym czarnym linerem malujemy kreskę na oku – wyjaśnia Magda, a ja wzdycham: i jak ja to później odtworzę…

– Maryś, w smoky eye im bardziej nierówno, tym lepiej. Nie przejmujemy się precyzją. Kreska jest jedynie po to, żeby nadać mocniejszego, głębszego koloru, a ty masz ją sprytnie rozmazać – śmieje się.

– Następnie gwiazda naszych dzisiejszych smoky, czyli cienie z błyszczącymi opiłkami, który pięknie zblendują się z czernią linera i szarością bazy. Te wsmarowujemy i rozcieramy opuszką palca. A na sam deser podkreślamy dolną powiekę cieniami numer jeden, tuszujemy rzęsy i wodną, mokrą część oka wrysowujemy kontur czarną kredką – wyjaśnia makijażystka.

A ja widzę swoje kolejne błędy popełniane w codziennym makijażu – zwykle zbyt mocno maluję te dolne, a Magda Atkins je jedynie muska końcówką maskary. Niby banał, ale robi różnicę i te górne rzęsy wydają się znacznie gęstsze.

Po siódme: róż

– Róż do policzków powinien pasować do twojego naturalnego koloru ust. Wtedy wygląda najbardziej naturalnie i odświeża koloryt cery. Róż nakładamy z uśmiechem, na wystające części policzków– podpowiada Magda.

Po ósme: usta

– W Bobbi Brown do tak mocnego oka, dobieramy usta w tonacji nude. Ale to nie oznacza tego, co proponują inne marki, czyli beżu czy odcieni cielistych. Przeciwnie. Usta mają wyglądać, jak usta i być w kolorze ust, a nie twarzy! Najlepiej znów sięgnąć po trzy różne kolory szminki w kredce i dobrać taki, który niemal stapia się z naturalnym kolorytem na wargach – to mówiąc Magda kończy makijaż.

A efekt? Jest powalający! Wyglądam zupełnie inaczej niż wtedy, kiedy maluję się sama. Mam inne brwi: grube, ale delikatne, policzki i usta, które pasują dokładnie do mojej urody, więc ani nie są zbyt niewidoczne, ani zbyt krzykliwe na tle całego makijażu. Wreszcie – przepiękne smoky eyes, które podkreślają oko, ale nie zamykają go. Jest godzina 13, a ja pomimo tak mocno podkreślonych oczu nie czuję się „zmalowana” czy przerysowana. Mam świeżą cerę, a nie tapetę czy gładź szpachlową, wielkie oczy, piękne usta i policzki. Makijaż jest ze mną przez cały dzień i bez poprawek idę w nim na imprezę urodzinową do koleżanki. Zgodnie z jej życzeniem miało być bez cekinów. Zdejmuję więc cekinowy sweter, diamentową koronę, zaczesuję na czoło grzywkę, zakładam szarą bluzę do czarnych spodni i czuję się naprawdę pięknie.

Mało tego, jestem w stanie odtworzyć ten makijaż własnoręcznie i tych kilka trików zapamiętuję na zawsze. Dzięki Magda, jesteś wielka!

Comments are closed.