Jak dobrać czerwień do mojej urody? W czerwonych ustach wyglądam albo jak nutria (z uwagi na żółto-pomarańczową zębinę), albo jak ladacznica. Do mojej urody czerwień nie pasuje wcale. Te i inne zdania z pewnością nie raz każda z nas słyszała w rozmowach z mamą, przyjaciółką, siostrą czy dalszą znajomą. Są kobiety, które kochają czerwień i opatentowały jej noszenie do perfekcji i takie, które się panicznie boją, bo dały za wygraną i przestały poszukiwać koloru, który mógłby iść w parze z ich urodą. Ale to nie święty Graal i dlatego zapytałam mistrza makijażu i dyrektora artystycznego Sephora, mojego guru, Sergiusza Osmańskiego o to, jak ją dobrać do urody. A sama specjalnie dla Was wystąpiłam w przeróżnych odcieniach, żeby pokazać że w każdym z nich wyglądam inaczej.

Co jest najważniejsze kiedy szukam odpowiedniej czerwieni, która naprawdę będzie do mnie pasowała, a nie do laski z reklamy z wyczyszczonym zębem i skórą w Photoshopie – kolory w twarzy, podkład, zęby?

Sergiusz Osmański: Główną rolę odgrywa kolor cery, którego nawet podkład nie jest w stanie przekłamać. W komfortowej sytuacji są oczywiście tradycyjnie dziewczyny o oliwkowej cerze i co może być zaskakujące – rude z piegami na twarzy, które mają wpisaną w kolorystykę skóry złocistą poświatę.

Co oznacza komfort?

Że mogą używać zarówno kolorystyki ciepłej z koralem czy pomarańczą lub mandarynką a także chłodnych odcieni z błękitnym pigmentem jak malinowe czy wiśniowe pomadki. Czego niestety nie można powiedzieć o bladych, chłodnych w kolorystyce twarzach, które mają porcelanową lub szarą cerę i niestety stanowią większość mieszkanek Polski. Dla nich użycie szminki w tonacji jarzębinowej czy koralowej to zabójstwo! Podkreśli zaczerwienienia w twarzy i zaostrzy sińce wokół oczu nadając całości charakter topielicy lub gnijącej panny młodej…

I właśnie te kobiety zwykle narzekają, że czerwień im nie pasuje i basta. A ja chcę pokazać, że wręcz przeciwnie! Czerwieni jest multum i nawet dla porcelany czy delikatnie zszarzałej karnacji (co o tej porze roku jest dość popularne) można dobrać odpowiednią czerwień. Jaką?

Zdecydowanie tej chłodnej, czyli wszelkich pomadek w gamie malin, wiśni czy wina. Podkreślą zimną kolorystykę twarzy, ale będzie ona wyglądać szlachetnie i świeżo. Jednak w doborze czerwieni liczy się też to, w jaki sposób wyglądasz, kiedy się uśmiechniesz…

Rozumiem, że właśnie w ten sposób powinnyśmy testować pomadki. Nie dość, że pochodzić w niej przez kilka godzin w świetle dziennym i sztucznym (poprzeglądać się w lustrze czy lusterku), to jeszcze się pouśmiechać?

Zdecydowanie. Ponieważ cechą szminek w ciepłej gamie czerwieni, czyli tych z poświatą oranżu (korale, jarzębiny, mandarynki) jest to, że zażółca zębinę. Zamiast więc perlistego uśmiechu Marilyn Monroe mamy nutrię. I to może być dramat! Dlatego nawet naturalnie rude dziewczyny, jak Ada Fijał, którym przepięknie w takich oranżowych szminkach (współgrają z kolorytem cery i kolor zębiny nie razi kontrastem) być może na życie wybierają korale, ale bardzo uważają z nimi na zdjęciach czy przed występem w telewizji. Do selfie z zamkniętymi ustami taka kolorystyka jest więc genialna, natomiast do uśmiechów czy wypowiadania się przed kamerą, wybierajmy te chłodniejsze w tonacji. Korzystniej wypadniemy i my i nasze zęby.

Żadna z nas nie chce przypominać nutrii, więc zarejestrowałam. Wydaje mi się, że problematyczne też mogą być ciemne czerwienie, o których wspominałeś, jak wina i burgundy. Mam wrażenie, że dodają twarzy lat i wygląda się w nich dość sędziwie. Czy da się tego uniknąć?

Przy takich ciemnych kolorach liczy się wykończenie pomadki. Jeśli jest błyszcząca lub satynowa – pięknie rozświetli skórę i nie będzie tego problemu. Natomiast matowe szminki w odcieniach czerwonego wina mogą sprawić, że twarz będzie wyglądać na szarą i zmęczoną (starszą niż w rzeczywistości) – mat pomadki pochłania światło, mat cery pochłania światło i robi się naprawdę ciemno… Ale i na to jest sposób, który wykorzystują makijażyści. Matową pomadkę w kolorze wina możesz zderzyć z rozświetlonym wykończeniem podkładu. Nałóż róż z blikiem (świetlistym wykończeniem) wysoko na kościach policzkowych, a w wewnętrzne kąciki wgnieć świetlisty cień lub rozświetlacz. I warte odnotowania: zapomnij do takiej pomadki o bronzerach!

Jak już jesteśmy przy temacie policzków. Ja mam wrażenie, że kiedy maluję usta czerwoną szminką żaden róż czy bronzer mi nie pasuje i wyglądam jak papuga. Co robić i który wybrać?

Najlepszy będzie najbardziej uniwersalny kolor, jakby amarant wpadł do szklanki mleka (jak słynny kolor Orgasm NARS/Sephora). Zawiera same zimne pigmenty, więc mogą go używać nawet laski z cerą naczynkową – nie podkreśli tego mankamentu.

Są też osoby, które pomimo zapewniania ich, że czerwień może do nich pasować i mogą w niej poczuć się dobrze decydują się zwykle na różową szminkę. Czy te same zasady co w przypadku czerwieni (ciepłych i zimnych) dotyczą różu na ustach?

Nie. Róż w kolorystyce jest klasyfikowany jako odcień chłodny, zimny, więc nie ma ryzyka zażółcenia zębiny. Dlatego czy użyjesz baby pink czy amarantów i fuksji powinno być ok (chyba, że jest to wariacja na temat różu z kroplą pigmentu żółtego czy pomarańczowego). Natomiast zasada, żeby kolor pasował do urody jest niezmiennie taka sama w przypadku każdego odcienia pomadki. Nie każdej dziewczynie będzie dobrze w majtkowym różu i nie każdej w fuksji. Dlatego warto sprawdzić, przejrzeć się w lustrze, zrobić sobie selfie i dopiero iść do ludzi w takim makijażu.

 

 

Comments are closed.