Viagra pentru femei, cunoscută și sub numele de "flibanserin", reprezintă o descoperire revoluționară în domeniul medical, adresându-se problemelor de disfuncție sexuală la femei. Acest medicament a fost dezvoltat inițial pentru tratarea tulburărilor de dorință sexuală hipoactivă la femei, cunoscută și sub numele de HSDD (hipoactive sexual desire disorder). Principalul ingredient activ al Viagra pentru femei - https://unetxea.org/i/female-viagra-online-fara-reteta-ro.html, flibanserinul, acționează asupra neurotransmițătorilor din creier, în special a serotonină și a dopamină. Acest lucru ajută la creșterea dorinței sexuale la femei care experimentează scăderea libidoului. Utilizarea Viagra pentru femei este destul de diferită față de cea a Viagra pentru bărbați. Trebuie administrată zilnic, pe termen lung, pentru a obține beneficii semnificative, în timp ce Viagra pentru bărbați este administrată pe bază de nevoie, înainte de activitatea sexuală. Este important ca pacientele să fie conștiente de acest lucru și să urmeze cu strictețe recomandările medicului. Cu toate acestea, există anumite precauții și efecte secundare asociate cu utilizarea Viagra pentru femei, incluzând somnolență, amețeli și scăderea tensiunii arteriale. De aceea, este esențial ca pacientele să discute cu medicul lor despre toate riscurile și beneficiile potențiale înainte de a începe tratamentul. În concluzie, Viagra pentru femei reprezintă o opțiune terapeutică importantă pentru femeile care se confruntă cu disfuncții sexuale, oferindu-le posibilitatea de a-și recăpăta plăcerea și satisfacția în viața lor sexuală. Cu toate acestea, consultarea cu un medic este crucială pentru a asigura utilizarea corectă și sigură a acestui medicament.

Od kilku tygodni każdego dnia na facebooku pojawia się reklama czarnej maski Blask Mask Plus, która ma działanie niemal magiczne. Przykleja się idealnie do skóry, wchodzi w każdy jej por i otwór i dosłownie wyrywa wągry – zaskórniki z „korzeniami”. Ja mam deja vu… Internet szaleje! Genialna maska, muszę ją mieć, wreszcie ktoś pomyślał i wymyślił, jak skutecznie pozbyć się zaskórników. Z drugiej strony – pojawia się fala krytyki, że jeśli ta maska rzeczywiście działa to dlaczego wciąż ludzie cierpią z powodu nawracających objawów trądziku.

Przyglądając się reklamie czarnej maski mam wrażenie, że gdzieś już to widziałam. Ale nie była czarna, tylko brązowa. I nie kupiłam jej w internecie, tylko zrobiłam własnoręcznie kilka miesięcy temu testując tzw. Nutellę wg przepisu znanej blogerki Habiby @makeupholic_moon. Całość przeżycia opisałam na moim fb i na wp.pl. W skład tzw. Nutelli wchodzi kakao, miód, mleko i żelatyna. I ta ostatnia zamienia strukturę maseczki w sztywny pancerz, który ma zadanie wyrwać wszelkie „czarne łebki”. A moim zdaniem działa po prostu jak depilacja. I spokojnie takiej mikstury można by użyć do wydepilowania pach czy pachwin. Odrywa więc z powierzchni skóry wszystko, co wystaje. I w moim przypadku – podrażnia ją na kilka dni.

Kiedy więc spojrzałam, jak perfekcyjnie „wychodzą” wągry po użyciu maski, zamieniając jej powierzchnię w tłustego jeża, pomyślałam – to nie dla mnie. Skutkiem ubocznym użycia „nutelli” – czego nie mogłam stwierdzić tuż po użyciu – był tzw. efekt odbicia. Skóra po kilku dniach była podobnie, albo i dwukrotnie bardziej zanieczyszczona niż przed Nutellą. Nie zdziwiło mnie to wcale…

Skoro ktoś lub coś wyrywa z rozszerzonych porów ich zawartość i pozostają pootwierane – nic dziwnego, że się równie szybko co oczyszczają, na powrót zanieczyszczają. Natomiast na reklamie czarnej maski Black Mask Plus wyraźnie widać schemat budowy skóry, usuwanie przez maskę zaskórników, a następnie samoistne zamykanie porów. Ściema – pomyślałam.

Pisze do mnie na messengerze któregoś dnia mój przyjaciel: Mary, muszę ją sobie kupić, a może ty powinnaś ją przetestować i opisać na nostressbeauty – wygląda na super skuteczną. Na co ja ze stoickim spokojem: -Tomek, a jak myślisz, co się dzieje z pootwieranymi porami? Zamykają się w magiczny sposób? A może na nowo zanieczyszczają?

Kilka dni później wraca do mnie odpowiedź – czytam komentarze użytkowników czarnej maski – ściema, kit, chwyt marketingowy, działa jak depilacja i wyrywa tylko włosy ze skóry, a zaskórników jest tyle ile było przed użyciem albo dwa razy więcej. I tak dalej. Czy jestem zdziwiona reakcją ludzi, którzy ją przetestowali i się rozczarowali – nie. Mieli i mają podobne spostrzeżenia, jakie ja miałam po użyciu „Nutelli”. Mają prawo jednak czuć się wściekli i oszukani. Nie dziwię się więc, że pod czarną maską i czarnymi wągrami pojawia się jeszcze czarniejszy – niemal jak smoła – pr tego produktu.

Bo wiesz, co jest najgorsze? Im dłużej trafia do mnie ta reklama, a trafia kilka razy w tygodniu, tym bardziej chcę ją mieć. Nie dla czarnego koloru maseczki, nie dla zrobienia sobie śmiesznego selfie na bloga (jak widzicie mam tego całkiem sporo;)), ale dla tego magicznego efektu wyrywania zaskórników i domykania porów i gładkiej jak aksamit skóry. Rozsądek mówi mi, że to jakaś bzdura, ale karmiona widokiem tych wstrętnych wągrów ich unicestwiania i zamykania skóry na gładko, jestem wręcz podniecona marzeniem, że tak mogłoby stać się i w moim przypadku.

Ale się nie stanie. Bo nie kupię. Bo wiem, że mechaniczne „wyrywanie”czegoś, co siedzi w skórze wiąże się z różnymi konsekwencjami (czego doświadczyłam po nutelli).

Mało tego, zapewniam was, że jednak można zmniejszyć ilość i wielkość zaskórników i szerokość porów. Ale nie tak spektakularnie, nie z efektem urywania d…. z wrażenia, że nagle z pryszczatej i pokrytej zaskórnikami skóra zamieniła się w przeciągniętą przez instagramowy filtr i gładką. Natomiast można i moje wczorajsze zabiegi są tego dowodem. Nie chcę, żeby to zabrzmiało, jak reklama tej maseczki, natomiast uważam, że genialny i zasługujący na podpatrzenie lub zainspirowanie się jest jej koncept. Najpierw, do oczyszczania używasz czarnej maski z pyłem węglowym, którą nakładasz na twarz. Rozpulchnia, rozgrzewa skórę i otwiera pory, a ponieważ zawiera pilingujące drobinki – usuwa z niej nadmiar sebum i zanieczyszczenia. Trzymasz ją przez 15 minut na twarzy, czujesz się, jak w saunie lub łaźni parowej. Zmywasz zimną wodą (co już działa domykająco na pory), osuszasz ręcznikiem, a następnie – nakładasz maskę numer dwa, z białej glinki i wody z lodowca. Ta działa na skórę kojąco. Domyka pory, ochładza rozgrzaną skórę i koi. Premium Hot & Cool Pore Pack Duo Where is Pore? Caolion (dostępny w Sephora) zasługuje na oklaski. Mam czystszą, niezwykle gładką skórę zarówno wieczorem po kąpieli, kiedy je nakładałam, jak i o poranku. W ciągu dnia skóra mniej się świeci, a pory są znacznie mniej widoczne.

Ale nie będę zmyślać, że wszystkie zniknęły, że nie mam śladu po rozszerzonych porach i ani jednego zaskórnika. To byłaby kolejna opowieść marketingowa. Na moim blogu nie ma na takie miejsca. Porównam więc sprawiedliwie działanie maski z działaniem zwykłej białej glinki. Dają dość podobny efekt, ale zdecydowanie ta podwójna z węglem i pilingiem mocniej i dokładniej oczyszcza skórę. Natomiast kiedy skończy mi się Caolion, możliwe, że będę używać czarnej maski Bielenda Carbo Detox i łączyć ją z maseczką z białej ginki. To wersja ekonomiczna zabiegu, ale warto, jeśli planujesz oczyścić dokładnie pory – pomyśleć o działaniu na dwa fronty.

Do idealnej, nieskazitelnie gładkiej skóry mojej jeszcze daleko, ale wiem, że mądre wybieranie produktów, niekoniecznie obiecujących gruszki na wierzbie i wieczną młodość – jest kluczowe w utrzymaniu jej w stabilnej i dobrej kondycji. Czego i tobie życzę! A czarnego pr-u czarnej masce robić nie muszę. Sama sobie go zgotowała obiecując niemożliwe…

Comments are closed.