Na pomysł wzięcia udziału w warsztatach beauty z aparatami Olympus Pen i OM-D i perfumami Etat Libre d’Orange oraz kosmetykami do włosów Balmain Hair w rolach głównych podskoczyłam z radości, jak nastolatka na wieść o tym, że Justin Bieber właśnie zaprosił ją na kawę lub piwo (noo, prawie). Miałam nauczyć się jak usprawnić robienie zdjęć, a kilka praktycznych porad jest godnych skopiowania.
Kocham robić zdjęcia, ale mój warsztat jest daleki od ideału – jaki pan taki kram. Ale z drugiej strony, fotografia jest dziś tak powszechna, jak pisanie. Skoro każdy uważa, że może prowadzić własnego bloga, tak samo każdy może robić zdjęcia tego, co wydaje się mu interesujące. Fotografii tak jak i pisania można się nauczyć, ale nie nauczysz się wrażliwości, wyczuwania momentów, czytania między wierszami obrazów. I pomimo, że czuję, że kocham robić zdjęcia i robię je z serca, zdaję sobie sprawę z własnych braków.
Ale nawet blogerki i bloger z większym doświadczeniem za obiektywem, którzy się ze mną na tych samych warsztatach znaleźli też odkryli kilka nowych rzeczy. Dzięki Olympus i Avemi w studiu 3one33 zapanował twórczy ferment, który stał się wręcz zaraźliwy. Przy jednym okrągłym stole usiadło 12 blogerów, każdy z nas z innej bajki. I zaczęło się dziać. Zobacz!
Pstryk pstryk
Na początku usłyszeliśmy nieco teorii i superpraktycznych porad od Jakuba Kaźmierczyka – ambasadora Olympus, jak ulepszyć swoje domowe – większość blogerów pracuje w domu – studio, żeby zdjęcia były lepszej jakości (białe tło gwarantuje więcej światła, ale wykorzystując lustra, plansze czy blendy można zupełnie zmienić ostrość przedmiotu lub osoby na zdjęciu).
Oprócz kilku przykazań, które ja zapamiętam do końca życia, tych zasad warto się trzymać niezależnie od tego czy prowadzi się własnego bloga, czy szykuje rodzinny album ze zdjęciami dzieci. Dlatego w telegraficznym skrócie – żeby nie zamęczyć – wypunktuje to, co jest najważniejsze, żeby zdjęcie wyglądało ładnie, ciekawie i żeby wzbudziło zainteresowanie nie tylko osób, które np. się na nim znalazły.
Nie tylko smartfon…
Te warsztaty genialnie przygotowane pod kątem merytorycznym i technicznym i sprzęt, na którym mogłam tego dnia potrenować teorię, sprawiły, że na zawsze zmieniłam zdanie o zdjęciach i postaram się :
- Nie robić zdjęć tylko smartfonem, ale i prawdziwym aparatem, który sprawia, że jest w nich więcej głębi i trójwymiar
- Uważać na światło – tylko dobrze oświetlone przedmioty lub osoby gwarantują udane zdjęcie
- Kupić już za chwilę lampę, która rozjaśni moje mieszkanie w najciemniejszych miesiącach roku tak, żebym mogła fotografować kosmetyki lub siebie i nie wyglądać jak zmora, ani żeby one tak nie wyglądały ze względu na żółtawo-zielonkawą poświatę (czyli światło po raz drugi, trzeci, czwarty i dziesiąty)
- Bardziej uważać na kadry i ostrość zdjęć
- Kupić białą piankę modelarską lub grubszy brystol oraz obkleić kawałek kartonu alufolią, żeby wykonać DIY blendę do poprawy oświetlenia fotografii
- Jak najwięcej korzystać ze światła dziennego (co zresztą robię, ale nie zawsze)
- Nigdy nie mieszać światła ciepłego z zimnym
Niestety nie wszystkie wymieniane na warsztatach podstawy uda mi się zrealizować ze względu na brak czasu i umiejętności. Zabawa z obróbką zdjęć i wyostrzaniem, doświetlaniem, ulepszaniem w programach do posprodukcji to nie jest moja bajka. Kompletnie tego nie czuję i pozostawiam to innym. Moje zdjęcia są niedoskonałe, tak jak i ja sama. Ale dzięki poniedziałkowi spędzonemu z marką Olympus i Avemi – wiem, że mogą być lepsze. I już są lepsze, dlatego polecam Ci te same zasady wcielić u siebie w życie. Jeśli czujesz, że potrzebujesz i możesz coś poprawić, wszak trening czyni mistrza.
Comments are closed.