Każda, nawet najbardziej zadbana dziewczyna przechodzi gorsze momenty. Budzisz się ze „skorupą” na ustach, bo testowałaś bordową matową szminkę o przedłużonej trwałości. Albo podpuchniętą powieką, gdyż brokatowe cienie podczas demakijażu podrażniły skórę, na którą nałożyłaś super turbo odmładzający krem pod oczy. Co robić? Przeczytaj moje sposoby, które nigdy mnie nie zawodzą i gorąco ci polecam!
- Wielki pryszcz na środku czoła, nosa, brody, gdziekolwiek
Często wyrasta na twarzy wielka krosta w najmniej oczekiwanym momencie i w najbardziej widocznych miejscach. Najgorsze jest uczucie, kiedy rośnie, napina skórę na całej twarzy, swędzi, boli i powoduje narastającą złość. Mój sposób? Najlepszy produkt świata, który się powinien nazywać „pryszcz killer” lub poskramiacz niedoskonałości czyli Dermatologiczne Przeciwtrądzikowe Serum Dr Medica. Zawiera 3 proc. kwas migdałowy, 3 proc. azeloglicynę i 3 proc. niacynamid. Nakładam go punktowo, rano i wieczorem i wielki pryszcz – znika.
2. „Skorupa” na ustach
Czasami może uczulić wybielająca pasta do zębów, albo nowy „powiększający” usta błyszczyk. Najczęściej jednak skorupę na ustach wywołują mocno napigmentowane pomadki o matowym wykończeniu. Przesuszają usta i reakcją obronną cienkiej i delikatnej skóry jest wyprysk kontaktowy. Zdarza mi się to regularnie. Mój ratunek? Hypoalergiczny Balsam Regenerujący Usta Bell HypoAllergenic. Nawilża, wygładza, natłuszcza, ale nie oblepia ust w nieprzyjemny sposób, więc stosuję go również jako bazę pod wszelkie szminki i farbki do ust.
3. Olej na głowie
Poza oczywistym sposobem na tłuste włosy, jakim jest wsadzenie głowy pod prysznic i wymycie ich szamponem, są takie sytuacje, w których się nie da. Bo masz za mało czasu, żeby je wysuszyć. Można je związać gumką, albo poupinać wsuwkami, ale czasami „ulizane” przetłuszczone u nasady włosy wyglądają jeszcze mniej świeżo. Mój patent: suchy szampon Instant Refresh Dry Shampoo Toni & Guy. Jako jeden z niewielu można psikać z bliska na włosy, a przy tym nie wyglądać, jakbyś miała bliskie spotkanie z mąką krupczatką. Stosuję go w momentach, kiedy na przykład budzę się rano, spieszę się na spotkanie i nie ma siły, żebym zdążyła umyć i wysuszyć włosy. Genialna sprawa!
4. Przesuszona skóra ciała
Wysypki, białe placki złuszczonej skóry, „kaszka” czy taki stan na nogach i ramionach, że możesz na nich pisać paznokciami. Miewam takie stany, więc co chwilę stosuję turbo natłuszczające i nawilżające balsamy lub masła do ciała. Od niedawna pokochałam rewelacyjny balsam do ciała długotrwale nawilżający Lasting Moisture Evree z kwasem hialuronowym, mocznikiem, olejem monoi i witaminą E. I naprawdę utrzymuje nawilżoną skórę przez cały dzień. Wieczorem znowu go stosuję. Jest też moim kremem do rąk.
5. Stercząca aureola na głowie
Bad hair day to nie tylko tłuste nasady włosów. Czasami nawet jeśli je umyjesz, bywa, że się sypią, lecą na twarz, wchodzą do oczu. Po wyjściu na dwór w deszczowy dzień – sterczą jak aureola lub przypominają słomiany chochoł. Jeśli tak masz, przetestuj mój sposób. Na wnętrze dłoni nałóż olejek z wodą kokosową i olejkiem kokosowym I Am Coco Udo Walz. Nie ma takiego siana na głowie, której by nie ujarzmił. To produkt, który warto mieć, a najlepiej nosić ze sobą w torebce.
6. Odbarwienia na paznokciach po zmyciu lakieru
Tydzień temu testowałam złoty pyłek i wyglądałam nie jak „syrenka”, ale jak osoba z grzybicą paznokci. Dałam więc szansę pyłkowi srebrnemu i w tym tygodniu moje paznokcie stały się ofiarą srebrnej skorupy. Pod spodem miałam granatowy lakier sprzed kilku dni. Niestety nie mogłam tej skorupy domyć. Zużyłam połowę opakowania zmywacza i już myślałam, że na sygnale będę biec do osiedlowego studia manikiuru. Zmyć zmyłam i brokat i granat. Ale to co było pod spodem wołało o pomstę do nieba. Odbarwione na niebiesko paznokcie i skórki. Ratunek? Czarny lakier do paznokci. Sięgnęłam po czarny lakier Miracle Gel Sally Hansen. I uratował mi życie. A na pewno wygląd moich dłoni! To patent, na który się porwałam nie pierwszy raz. Czarny lakier to must have każdej będącej w biegu dziewczyny.
7. Suche płytki i skórki
– Ma pani szlaban na malowanie paznokci na stopach – usłyszałam ostatnio od pani Alonki z NailSpa. Skoro wakacyjna hybryda do tej pory odbija mi się czkawką, nie będę udawać, że moja płytka na stopach jest w dobrej kondycji. Przeszłam więc na detoks od lakierowania paznokci u stóp i dzielnie, dwa razy dziennie smaruję je i skórki Oliwką Bambino, którą przechowuję w opakowaniu przypominającym lakier (z pędzelkiem). Po tygodniu paznokcie już wyglądają lepiej, a za kilka tygodni będzie już super. Skąd wiem? Bo już tak kilka razy robiłam.
8. Skóra zombie
Są takie dni, że wstajesz bardziej zmęczona niż przed pójściem spać. Ratunek jest oczywiście w makijażu, ale na niewyspanej twarzy podkład w odcieniu najbardziej zbliżonym do cery może zamienić jej odcień w kolor trupi. Wtedy z pomocą przychodzą bronzery (lub brązery – obie formy są dopuszczalne). Genialna jest paleta Shade + Light Kat Von D/Sephora. To trzy kolory brązujących pudrów i trzy różne kolory rozświetlaczy. Ratuje skórę i zachowujesz twarz.
9. Przekrwione oczy
Jeśli tak jak ja dużo czasu spędzasz przed komputerem, zapewne twoje oczy nie zawsze wyglądają świeżo. Przekrwione białka, podkrążone, sine podkówki. Polecam użycie korektora, na przykład świetnego nowego All Day Long Highlighting Under Eye Concealer Wings of Color AA, który wprowadza na skórę wokół oczu mikrodrobinki rozpraszające światło i niweluje szarość i zmęczenie.
Polecam też mój sprawdzony sposób, czyli odwrócenie uwagi od oczu, kolorem na ustach. Jeśli oczy są podkrążone – unikaj fioletów, a jeśli białka są przekrwione – unikaj czerwieni w szminkach. Moje dziś są w stanie mocno przekrwionym, więc użyłam genialnej szminki Mat Liquid Lipstick By Marcelina Bell HypoAllergenic w kolorze Berlin, który wygląda na fioletowo-niebieski. I nikt nie widzi moich zmęczonych, zaczerwienionych spojówek.
Comments are closed.