Dość rzadko ekscytują mnie nowe opakowania kremów czy masek przeciwtrądzikowych. Oczywiście są pewne wyjątki i też potrafię dać się złapać na ładną oprawę nie zastanawiając się nad tym, czy ten produkt jest w ogóle dla mnie dobry. Natomiast jak zobaczyłam najnowszą linię medikosmetyków Tołpa Estetic, zwariowałam! Jest jak koloroterapia dla naszej polskiej szarej rzeczywistości. Postanowiłam więc przetestować część linii i opisać wam czy za pięknym wyglądem idzie też jakość wnętrza?
Medikosmetyki w pięknych opakowaniach
Tołpa Estetic jest niesamowicie estetyczna. Jak tylko ponad tydzień temu wrzuciłam zdjęcie na Insta posypały się komentarze, że przypomina farbki, farby do włosów, albo cienie w kremie czy profesjonalne szminki do twarzy i ciała. Neonowe kolory, do których moje pokolenie wychowane w latach 90. ma słabość (pamiętasz „rażące” sznurowadła, flamastry i żelowe długopisy? Ja i moja siostra Nati za nimi szalałyśmy!). Te kolory kojarzą też mi się z pierwszymi imprezami rave i techno, kiedy w ultrafiolecie najlepiej świeciły… ale znów się zagalopowałam.
„Kupuję” estetyczną oprawę Estetic Tołpa. I kupuję jasny podział kolorystyczny na dany problem skórny.
Preparaty łagodzące naczynka i rumień
Zwykle jest tak, że jeśli kosmetyk ma piękną oprawę – pod warunkiem, że nie jest to makijaż lub perfumy – to nabieram podejrzliwości, że producent przywiązał do niego większą uwagę niż do samej zawartości, składu i działania kremu czy preparatu. Na szczęście nie tym razem.
Jako pierwszy testuję krem z serii Naczynka Estetic Tołpa. Opakowanie jest różowe (idealnie dobrane do tematu), krem ma przyjemną, lekką konsystencję, rozprowadza się szybko, wchłania, ale i pozostawia na skórze uczucie komfortu. Nakładam na niego makijaż i przez cały dzień moja skóra czuje się świetnie – i tak też wygląda.
Następnego dnia – skoro wiem, że mnie ta linia nie podrażnia – wykonuję 4-etapowy zabieg z różowej linii Naczynka, który mnie zachwyca swoją kompaktowością i naprawdę krótkim czasem, w którym się odbywa. W 20 minut złuszczam skórę chusteczką z kwasami glikolowym i fitowym, nakładam serum (z torfem Tołpa, wyciągiem z komosy ryżowej i gliceryną), na które następnie aplikuję kremowo-żelową maskę z torfem tołpa.®, nawilżającym biopolimerowym kompleksem pullulanu i kwasu alginowego z seryną, trehalozą i mocznikiem oraz wzmacniającymi komórkami macierzystymi z echinacei (warstwowo, jak w gabinecie kosmetycznym). W tym czasie robię kilka zdjęć na bloga – no dobra, jak to zwykle ja trzymam maskę trochę dłużej na twarzy niż 20 minut (pewnie jakieś 30) – zmywam maskę, a zabieg kończę nawilżającym kremem wzmacniającym naczynka ( z kwasem hialuronowym, torfem Tołpa oraz komórkami macierzystymi z echinacei). Skóra jest rozjaśniona, zaczerwienienia niewidoczne, nawilżenie utrzymuje się do samego wieczora, a czerwony koloryt znika. Dlatego różowa linia polecana jest do cery naczyniowej i z trądzikiem różowatym. Zabiegi przeprowadza się co najmniej co 3 dni, raz lub dwa razy w tygodniu.
Wieczorny demakijaż i pielęgnacja
Wieczorem zmywam makijaż oczu wodą micelarną Estetic Tołpa, a następnie twarz zmywam produktem zwanym Mikrodermabrazją, który zachowuje się jak peeling i maska w jednym – świetnie oczyszcza skórę, obkurcza pory i daje uczucie świeżości, jak po zabiegu u kosmetyczki. Jedyne zastrzeżenie – jak zwykle w moim przypadku – to jego wyrazisty zapach. Podoba się mojemu mężowi, którego też namawiam na peeling, ale dla mnie jest trochę zbyt intensywny, jak na produkt do pielęgnacji cery. Następnie nakładam krem na noc, który stymuluje skórę do regeneracji, kiedy ty śpisz. I Michał i ja budzimy się z wypoczętymi twarzami, pomimo, że noc nie należy do najbardziej zrelaksowanych (mała skacze po nas i chodzi przez całą noc narzekając, że wychodzą jej „kieły”)…
Pielęgnacja zamiast podkładu
Pozostałymi produktami się dzielę z najbliższymi. Kasia z mojego biura, dostaje w czwartek pakiet antyoksydacyjny (pomarańczowy): krem + 4 zabiegi (na zdjęciu). W poniedziałek wygląda jak po wczasach. Ma rozświetloną, wypoczętą skórę, więc mówię jej, że musi mi zdradzić nazwę swojego nowego podkładu, a Kasia się ze mnie śmieje, że jeszcze nie zdążyła nałożyć na twarz nic oprócz kremu Antyoksydacja Estetic Tołpa, który ode mnie dostała. I że właśnie miała mi powiedzieć, że zrobiła wszystkie zabiegi z pakietu czterech i od kilku dni używa tego kremu. Ma idealnie równy koloryt skóry, nie widać sińców pod oczami i wygląda przepięknie. Jak dla mnie to najlepsza rekomendacja linii!
Żółtą linię do cery z przebarwieniami przekazuję szwagierce (czekam na jej opinię z niecierpliwością), a odmładzającą, fioletową – teściowej. Sama planuję jeszcze wypróbować zieloną antytrądzikową, ponieważ testowanie pewnego serum (akurat nie z tej linii) spowodowało niezły „wysyp” na mojej twarzy i dekolcie. Jak tylko ją wypróbuję napiszę recenzję. Jeśli masz jesienno – zimowy nawrót zmian trądzikowych polecam Glinki. Najlepsza broń w walce z cerą trądzikową A póki co rekomenduję wszystkie wyżej opisane preparaty Estetic Tołpa. Są naprawdę świetnej jakości, porównywalnej do preparatów gabinetowych.
2 komentarze
Pingback: Jak płachta na byka. Test masek w płachcie - No Stress Beauty
Pingback: Na własnej skórze. Wampirzy lifting, czyli mezoterapia osoczem bogatopłytkowym - No Stress Beauty