Z dobrym makijażem u osoby o skórze normalnej jest tak, że ma po prostu ładnie wyglądać, podkreślać urodę a tuszować niedoskonałości. Natomiast w przypadku cer problematycznych, trądzikowych czy wrażliwych i skłonnych do podrażnień – makijaż ma przede wszystkim: nie szkodzić, ale być łagodny. Lekki i nieagresywny. Ale każdy alergik wie, że dwa razy z produktem na skórze to zbyt mało, żeby wydać właściwy werdykt, więc przez ostatni miesiąc (z małymi przerwami) testowałam makijaż Wings of Color AA. I dziś mogę z pełnym przekonaniem go polecać wszystkim wrażliwcom.

Dobra baza w malowaniu się

Podstawą produktów do makijażu Wings of Color AA są składniki, które pielęgnują skórę. Przyznaję się, że na co dzień nie nakładam wszystkich, które są na zdjęciu powyżej (z uwagi na brak czasu i pęd), ale jestem wierna: podkładowi Ideal Match w kolorze Vanilla (nr 203), korektorowi All Day Long Multi Concealer w kolorze Light nr 01 , który nakładam pod oczy i w miejscach strategicznych (opis poniżej), różowi lub rozświetlaczowi, w zależności od humoru i maskarze No-Limit Volume. To moja baza – podstawa codziennego make’upu. A takie pełne rozświetlenie jak na zdjęciach – przydaje mi się na „wyjścia” oraz do zdjęć.

Promienny makijaż w wersji glow

Jak wykonać dobry makijaż, który trzyma się na skórze przez cały dzień i nie spływa, nie tłuści się i nie jest ciężarem? Na oczyszczoną i nawilżoną skórę nakładam bazę Natural Glow Primer Wings of Color AA w kolorze Golden. Bazę można zmieszać z podkładem, albo nałożyć solo. Pięknie odbija światło, wygładza powierzchnię skóry i nabłyszcza ją w sposób nie nachalny. Delikatnie, subtelnie.

Następnie używam ukochanego podkładu Ideal Match Wings of Color AA w kolorze Vanilla (203) sprawdza się na mojej mieszanej, a przy tym reaktywnej skórze (pisałam już o nim, kiedy po raz pierwszy testowałam Wings of Color, we wpisie Makijaż dla skóry wrażliwej i reaktywnej? Biorę go pod lupę). Pomimo zawartości antyoksydantów – ten podkład nie podrażnia i jest wagi piórkowej – nie czuję żadnego ulepu na twarzy. Przepięknie ujednolica koloryt i jest szyty na miarę.

Krok numer trzy: korektor All Day Long Multi Concealer w kolorze Light (01). Nakładam go na skórze wokół oczu (na dolnej i górnej powiece), a także wokół nosa, na brodzie i skórze pomiędzy brwiami – żeby ukryć naczynka i drobne niedoskonałości. Poza korygowaniem sińców i zaczerwienień w twarzy, ten korektor się nie zwija, nie osadza w zmarszczkach (nie udaję, że ich nie mam, bo mam tak bujną mimikę twarzy, że siłą rzeczy się pojawiły) i jest świetną bazą pod cienie do powiek.

Przechodzę do makijażu oczu. Czarną kredką All Day Long Eye Crayon rysuję linię na przedłużeniu dolnej powieki (w miejscu, w którym skóra łączy się ze skórą ruchomej powieki). Na górnej powiece zaznaczam tylko fragment kreski i wypełniam mokrą (zwaną też wodną) linię przy dolnej powiece. Kredka jest extra, bo nie podrażnia i nie wywołuje ataku płaczu. Nie pojawiają się też po niej egzemy skórne, jak po niektórych kosmetykach kolorowych do oczu.

Następnie tuszuję rzęsy maskarą No Limit Volume Mascara z keratyną i wtaminą B-5. Ma świetną szczoteczkę i fajną formułę, która nie skleja rzęs, ale moje są dość długie z natury, więc zdaję sobie sprawę, że upodobanie do dużych szczoteczek nie jest normą… A następnie przechodzę do „pędzlowania”.

Modelowanie rysów twarzy, strobing, rozświetlanie

Twarz konturuję i wyrównuję kilkukolorowym Skin Tone Illuminating Powder, który poza drobnozmielonymi cząsteczkami zawiera witaminę C i można też go nakładać na powieki (co oczywiście robię, żeby je rozświetlić).

Szaleję i sięgam po drugi rozświetlacz, w kolorze szampana czyli Precious Highlighter Powder. Ten produkt nakładam punktowo na kości policzkowe (na same szczyty), w zagłębieniu nad łukiem Kupidyna, czubek nosa i brodę oraz do wewnętrznych kącików oczu. Genialny operator światła na mojej twarzy, dzięki któremu wyglądam na superwypoczętą!

Modelowanie cery wieńczy róż Blush & Rouge w kolorze Light Pink. Jest świetny, bo nie pozostawia plam na skórze i z czasem się po prostu wyciera (po całym dniu jest mniej intensywny), ale nie zamienia twarzy w patchwork. Ma piękny kolor, który pasuje do jasnych karnacji, ale i takich zielonkawo-żółtawych jak moja;)

Makijaż wieńczy TA szminka. Już piałam o niej w poprzednim tutorialu Makijaż dzienny. Pstryk. Wieczorowy. Matte Comfort Lipstick w kolorze Red (nr 33) Wings of Color AA to dla mnie odkrycie. Jedna z tych pomadek, które obok tuszu do rzęs i podkładu mogą wystarczyć za cały makijaż. Kocham ją. Również za to, że nie wysusza ust jak niektóre matowe pomadki, ale je wręcz odżywia.

Makijaż gotowy, cera wypoczęta, promienna, oko świeże, otwarte i skóra – zadbana i niepodrażniona. Oczywiście zabawa z rozświetlaczami i różem jest dobra kiedy masz więcej niż trzy minuty na mejkap, ale jeśli się spieszysz, to w biegu może się sprawdzić zmieszanie rozświetlającej bazy z podkładem. Będzie jeszcze lżejszy a skóra przepiękna, o naturalnym blasku. A puder matujący? Cóż, tym razem go nie testowałam i jak widać na zdjęciach na tle różowych kafli – nawet po 5-6 godzianch nie był potrzebny;)

Ostatnio wprowadziłam też zasadę pt. przynajmniej jeden dzień w tygodniu bez makijażu i to jest też bardzo dobra porada, którą zamierzam promować. Bo najważniejsza w makijażu jest piękna skóra. A piękna skóra jest wtedy, kiedy jej nie podrażniasz i nie przeciążasz niepotrzebną ilością gęstych, matujących podkładów i pudrów. Podkład nie ma być maską, która cię zakrywa, ale pomocnikiem, który podkreśla piękno twojej skóry. Jak ten na zdjęciach:)