Viagra pentru femei, cunoscută și sub numele de "flibanserin", reprezintă o descoperire revoluționară în domeniul medical, adresându-se problemelor de disfuncție sexuală la femei. Acest medicament a fost dezvoltat inițial pentru tratarea tulburărilor de dorință sexuală hipoactivă la femei, cunoscută și sub numele de HSDD (hipoactive sexual desire disorder). Principalul ingredient activ al Viagra pentru femei - https://unetxea.org/i/female-viagra-online-fara-reteta-ro.html, flibanserinul, acționează asupra neurotransmițătorilor din creier, în special a serotonină și a dopamină. Acest lucru ajută la creșterea dorinței sexuale la femei care experimentează scăderea libidoului. Utilizarea Viagra pentru femei este destul de diferită față de cea a Viagra pentru bărbați. Trebuie administrată zilnic, pe termen lung, pentru a obține beneficii semnificative, în timp ce Viagra pentru bărbați este administrată pe bază de nevoie, înainte de activitatea sexuală. Este important ca pacientele să fie conștiente de acest lucru și să urmeze cu strictețe recomandările medicului. Cu toate acestea, există anumite precauții și efecte secundare asociate cu utilizarea Viagra pentru femei, incluzând somnolență, amețeli și scăderea tensiunii arteriale. De aceea, este esențial ca pacientele să discute cu medicul lor despre toate riscurile și beneficiile potențiale înainte de a începe tratamentul. În concluzie, Viagra pentru femei reprezintă o opțiune terapeutică importantă pentru femeile care se confruntă cu disfuncții sexuale, oferindu-le posibilitatea de a-și recăpăta plăcerea și satisfacția în viața lor sexuală. Cu toate acestea, consultarea cu un medic este crucială pentru a asigura utilizarea corectă și sigură a acestui medicament.

Siarczystym temperaturom około 30-stu i więcej stopni i ostremu słońcu zawdzięczamy: szybsze przetłuszczanie cery, włosów, powstawanie niedoskonałości, obrzęki i wiele innych ciekawostek, które wcale nie są #hot ani #sexy. Jak radzić sobie w upały, żeby zachować twarz i ciało w formie?

Ciepło – zimno

Oczywiście najlepszym znanym mi sposobem na dni, kiedy słupek rtęci chce wybuchnąć, jest pływanie, a raczej polegiwanie na materacu w basenie. Jeśli podobnie jak ja zamiast basenu, możesz co najwyżej zaliczyć wannę i to dopiero wieczorową porą, z pewnością uznasz tę radę za bezczelną. Ale nie oszukujmy się, przy 30-kilkustopniowych upałach nikt nie jest w stanie działać i myśleć racjonalnie, chyba, że spędza 12 godzin dziennie w klimatyzowanym pomieszczeniu. Natomiast z pewnością skutkiem ubocznym takiego zasiedzenia w klimie będzie zapalenie zatok w związku z potężnym szokiem termicznym wywołanym różnicami temperatur.

Jeśli więc po pierwsze, nie leżysz teraz w basenie, na rajskiej plaży z turkusowym morzem (tudzież nawet polskim z sinicami czy nadwiślańskim pytonem) a także nie siedzisz w klimie ze względów zdrowotnych lub innych, skorzystaj z moich porad. Sprawdzam je na sobie samej i niektóre naprawdę działają (te, które są do dupy również opiszę i wyjaśnię, dlaczego).

Żeby się ochłodzić, musisz przygotować się dzień wcześniej. Wpakuj do lodówki – poza butelką wody mineralnej do picia – kilka akcesoriów urodowych, a nie pożałujesz. Moim ostatnim odkryciem są wałki jadeitowe (które obiecuję opisać na blogu dokładniej, z instruktażem jak ich używać). Moje pochodzą ze strony tcmsklep.pl,  a oryginalnie z Chin. W sieci opisywane jako źródło odmładzania, według moich obserwacji są z pewnością źródłem ochładzania. Wymyty wałeczek trzymasz na drzwiach lodówki, a po jej otwarciu wykonujesz nim (na oczyszczonej uprzednio skórze) chłodzący masaż. Drenuje, poprawia mikrokrążenie – co widać, bo cera jest lekko zaczerwieniona. Jego mniejsza końcówka genialnie rozjaśnia skórę pod oczami i zmniejsza obrzęki.

Oprócz wałków w lodówce trzymam również (w razie kataklizmu, moja rodzina spożywałaby jedynie produkty kosmetyczne) Ultranawilżająca Mgiełka na Dzień Dobry Hydragenist Lierac, o której więcej przeczytasz w Sposób na nawilżenie i dotlenienie skóry? Test linii Hydragenist Lierac Po rozpyleniu jej na twarzy wklepuję ją opuszkami palców, piję kawę i budzę się do życia.

Natomiast mgiełka służy do rozprasowania wygniecionej przez noc i poduszkę twarzy i dekoltu, a pod oczy przydaje się coś więcej. Totalnym hitem są płatki pod oczy. Testuję naprawdę różne ale totalne są płatki H2O Infusion Yonelle. Rozjaśniają, napinają i robią coś niesamowitego ze śliwkami pod moimi oczami. Nie muszę po nich sięgać po korektor! Ale na równi kocham złote żelowe płatki Gel Eye-Masks Prepwork Arbonne. Mają nieco mniejszą powierzchnię, ale cudnie otwierają zmęczone gorącą nocą, o poranku – oko.

Tyle z porannego chłodzenia, które poprawia mikrocyrkulację krwi i limfy, dzięki czemu znikają zastoje, poprawia się koloryt skóry i twarz wygląda na bardziej wypoczętą. Natomiast w lodówce w pracy, trzymam niezastąpiony cytrusowy Primer Water Smashbox. To geniusz nawilżenia, chłodzenia i orzeźwienia. Uwielbiam zarówno ten cytrusowy, jak i ogórkowy (wiem, że w sprzedaży jest jeszcze jeden z wodą kokosową).

Nogi w górę!

Idealną aktywnością letnią porą – zwłaszcza przed pracą o poranku – jest pływanie. Woda ochładza, tonizuje, orzeźwia i nie powoduje przegrzewania się w upalne dni, w przeciwieństwie do biegania, jazdy na rowerze, itd. Natomiast w ogóle ruch doskonale poprawia metabolizm we wszystkich komórkach (w tym skóry), przyspiesza drenaż limfatyczny i przynosi ulgę. Jeśli więc tylko masz szansę rano zrobić coś dla ciała, nie rezygnuj. To działa!

Osoby aktywne i regularnie uprawiające sport mają znacznie mniej problemów z obrzękami na stopach czy łydkach. Jeśli akurat nie pływasz na desce surfingowej, nie latasz kite’em czy nie oddajesz się wspinaczce wysokogórskiej tylko zaiwaniasz przez zatłoczone i zapocone miasto, żeby dotrzeć na czas, kiedy tylko masz ku temu sposobność, zadzieraj nogi wysoko. Oczywiście tylko jeśli masz zamknięte biuro, a nie na widoku.

Idealnym sposobem na obrzęki poza wspomnianą aktywnością oraz ustawianiem kostek powyżej linii kolan (wówczas wszelkie zastoje spływają do węzłów chłonnych i nie tworzą się bolesne i nieestetyczne buły wokół stóp) jest używanie wspomagania. Poza kwestiami zapachowymi – spocone stopy niezależnie od ich płci są wyjątkowo paskudnym mankamentem, który psuje jakiekolwiek wrażenie na temat drugiej osoby – stopy warto chłodzić również ze względu na zapobieganie zastojom i obrzękom.

Sposób? Żelowe kremy lub żele z chłodzącym pakietem składników, jak mentol, mięta pieprzowa, sosna czy rozmaryn. Wspaniałe są kosmetyki leczniczej marki Gehwol (jak np. Balsam Odświeżający i Chłodzący czy dezodorant ziołowy). Powodują przyjemne chłodzące mrowienie w stopach i dosłownie zdejmują z nóg uczucie ciężkości. Świetna jest też linia Glam Feet polskiej marki Herla. Eukaliptusowy żel-krem działa przez kilka godzin. Nawet jeśli wsadzisz nogi pod prysznic, poczujesz intensywne mrowienie.

Takich produktów można używać kilka razy w ciągu dnia – szczególnie tych w spreju lub o formule, tzw. kremu w spreju. Natomiast przed zastosowaniem polecam najbardziej banalne umycie stóp w umywalce zwykłym mydłem w letniej wodzie. A wieczorem, kiedy oglądasz ulubiony serial lub styrana siedzisz i tracisz wzrok przy tabelkach excela lub 1500 mejlach od szefa, do zwykłej miski (lub niezwykłej, jeśli tylko taką posiadasz – ja np. swoje stopy myję i moczę w koszu na pranie, albo dziecięcej wanience) nasyp chłodzącej soli do kąpieli stóp (Gehwol ma obłędną, która pachnie przepięknie). Opcjonalnie, wrzuć do letniej wody 5 kostek lodu, kilka listków rozgniecionej mięty lub plastry zielonego ogórka – nie, to nie przepis na mojito – i zanurz stopy w tej przyjemnej miksturze. Ulga nie do opisania! Polecam zwłaszcza biegającym na obcasach paniom elegantkom lub tyrającym jak wół matkom-Polkom, które cały dzień zasuwają przy swoich słodziakach.

Na deser warto wklepać, a najlepiej wmasować regenerujący krem, albo krem z mocznikiem. Może zawierać olejki eteryczne, które spotęgują jeszcze efekt chłodzenia. To naprawdę działa i nie jest bujdą. Kiedy położysz się spać z wypoczętymi stopami, będą w znacznie lepszej formie o poranku. Nie da się też ukryć, że kluczowy jest wybór wygodnego obuwia. Jeśli pomimo zabiegów będziesz wciskać stopy w niewygodne wąskie lub wysokie jak cholera buty, nie oczekuj, że stopy będą wyglądać jak z reklamy rajstop Calzedonia. Nie ma cudów.

Pełnia świeżości

Każdy chciałby być przez cały dzień pachnący jak po wyjściu spod prysznica, ale to możliwe tylko w komediach romantycznych, albo książkach o Greyu. W prawdziwym świecie ludzie pocą się i bywa, że brzydko pachną, a nawet śmierdzą. Oczywiście na zapach potu ma wpływ wiele różnych czynników. Od tych związanych z płcią – sorry, ale faceci mają więcej gruczołów potowych niż kobiety – poprzez te związane z predyspozycjami osobniczymi: to, że twoja siostra się nie poci, nie znaczy, że ty też nie, nie wspominając o diecie – jeśli pożresz cebulę na śniadanie, nic dziwnego, że przy 30 stopniach paruje z każdego pora w twojej skórze i zabija smrodem – na higienie kończąc. Nie da się ukryć, że osoby, które myją się więcej niż raz dziennie są bardziej pachnące, niż te, które myją się raz w tygodniu.

Skóra u osób czystych, nie śmierdzi. I już. A jeśli jest odwrotnie, warto zbadać hormony i udać się na test nadpotliwości (polega na posmarowaniu skóry jodyną, a następnie posypaniu mąką; w miejscach gdzie gruczoły potowe są nadaktywne, mąka stanie się po chwili czarna i właśnie tam warto ostrzyknąć skórę botoksem, który paraliżuje nerwy i blokuje wydzielanie potu na wybranych fragmentach skóry, jak pachy, stopy, dłonie czy twarz).

Nie bez znaczenia jest też wybranie idealnego antyperspirantu/dezodorantu. Kwiatki spod pachy to niekoniecznie to, co ma zapobiec przykremu zapachowi. Przetestowałam naprawdę wiele dezodorantów i nie będę ściemniać – nie wszystkie działają, a najlepsze dla mnie są akurat te najtańsze… Cóż. Sprawdzalam całą wiosnę i egzamin najlepiej zdał ałun, czyli naturalna sól glinu Earth Salt Sense & Body, Rexona w sztyfcie lub kremie oraz cytrusowy antyperspirant w kremie, typu roll-on Activ Ziaja. Genialnie działają też te z wyższej półki, jak Clinique, Eisenberg. Kompletnie rozczarowują mnie dezodoranty w kulce Garnier – poparzone pachy i uczulenia, Vichy – spocone, mokre i brzydko pachnące pachy (a wiem, że wiele osób za nim szaleje), czy Nivea.

Wnioski? Każdy powinien dezodorant wybierać na własną rękę, a raczej pachę i przypasować zarówno formę (sprej, atomizer, sztyft czy roll-on), skład (dwie genialne dermatolożki, dr Maria Noszczyk i dr Ewa Skulska przyznały, że tylko sole glinu blokują działanie gruczołów potowych) – bardziej lub mniej naturalny, jak i zapach według tego, co lubi. Ponieważ ja nie lubię mokrych pach, nie przepadam za wymienionymi wyżej produktami i stosuję antyperspiranty, które na mnie naprawdę działają!

Do odświeżenia się w ciągu dnia lub o poranku w upalne dni, uwielbiam „kolońskie” perfumy Jo Malone London. Najpiękniejszy jest klasyk Lime Basil & Mandarin oraz limitowany najnowszy w zielonym flakonie Tropical Cherimoya JML. W mgiełce cytrusowo kwiatowej zanurzam się cała i zawsze mam ze sobą przynajmniej jeden zapach w torbie, żeby się w ciągu dnia odświeżyć – nie wspominając o „dyżurnych” dezodorantach i zapachach, które trzymam w biurze. Nie wyobrażam sobie przez cały dzień czuć się świeżo bez używania perfum, albo choćby nawet lekkich mgiełek.

W upały natomiast nie sprawdzają się: zbyt bogate konsystencje balsamów, maseł do ciała lub gęstych kremów do twarzy – nie polecam ich o żadnej innej porze niż wieczór, pudry i kosmetyki o pudrowej konsystencji – zamieniają się na twarzy w twaróg. Beznadziejnym pomysłem jest używanie tłustych kremów do stóp czy rąk – przykleisz się do nich. Nie stosuj wód termalnych jeśli masz tłustą skórę – w upał rozpulchni jeszcze pory i zrobi na twarzy teksańską masakrę piłą mechaniczną. Zapomnij o ciężkich kjastrowatych podkładach – z tego samego powodu. I o zbyt dużej ilości warstw czegokolwiek na twarzy. Pozostaw tylko krem BB, szczyptę bronzera, a charakter makijażu wzmacniaj albo wodoodpornym linerem, albo mocnym kolorem szminki. Jakiekolwiek próby konturingu zamienią się przy takich temperaturach jak dziś w porażkę. Zapamiętaj tych kilka sposobów i ciesz się latem – tak szybko odchodzi:)

Comments are closed.