Viagra pentru femei, cunoscută și sub numele de "flibanserin", reprezintă o descoperire revoluționară în domeniul medical, adresându-se problemelor de disfuncție sexuală la femei. Acest medicament a fost dezvoltat inițial pentru tratarea tulburărilor de dorință sexuală hipoactivă la femei, cunoscută și sub numele de HSDD (hipoactive sexual desire disorder). Principalul ingredient activ al Viagra pentru femei - https://unetxea.org/i/female-viagra-online-fara-reteta-ro.html, flibanserinul, acționează asupra neurotransmițătorilor din creier, în special a serotonină și a dopamină. Acest lucru ajută la creșterea dorinței sexuale la femei care experimentează scăderea libidoului. Utilizarea Viagra pentru femei este destul de diferită față de cea a Viagra pentru bărbați. Trebuie administrată zilnic, pe termen lung, pentru a obține beneficii semnificative, în timp ce Viagra pentru bărbați este administrată pe bază de nevoie, înainte de activitatea sexuală. Este important ca pacientele să fie conștiente de acest lucru și să urmeze cu strictețe recomandările medicului. Cu toate acestea, există anumite precauții și efecte secundare asociate cu utilizarea Viagra pentru femei, incluzând somnolență, amețeli și scăderea tensiunii arteriale. De aceea, este esențial ca pacientele să discute cu medicul lor despre toate riscurile și beneficiile potențiale înainte de a începe tratamentul. În concluzie, Viagra pentru femei reprezintă o opțiune terapeutică importantă pentru femeile care se confruntă cu disfuncții sexuale, oferindu-le posibilitatea de a-și recăpăta plăcerea și satisfacția în viața lor sexuală. Cu toate acestea, consultarea cu un medic este crucială pentru a asigura utilizarea corectă și sigură a acestui medicament.

Wszystkie kolory tęczy. 7 barw kwiatów, które łączą się razem w abstrakcyjną, nieistniejącą roślinę o zaskakującym zapachu. Do tego kryształowy flakon imitujący prawdziwy diament. Poznaj Carat Cartier. Najnowszy zapach dla niej tej biżuteryjnej marki.

Lepsze niż brylanty

Z zapachami marki Cartier mam wiele wspomnień. Pierwsze z nich, to moment kiedy wchodziła do biura redaktor naczelna „Glamour” i moja pierwsza szefowa, Grażyna Olbrych. Była dla mnie wyrocznią dobrego gustu. Nosiła najlepsze ubrania, a jej buty i torebki zasługują na osobny rozdział w książce na temat stylu polskich znanych kobiet. Cartier pasowały do niej. Błyszczała luksusem i wiedziała, co jest stylowe, zanim stawało się to modne.

Kolejne wspomnienie jest chyba nawet ważniejsze… Dzień mojego ślubu. W amoku wykonuję wszystkie polecenia bliskich mi osób, makijażysty i stylistki włosów. Na koniec przygotowań, przypominam sobie o zapachu. Po jakie perfumy sięgnąć w tak ważnym dniu, jakim jest własny ślub… Decyzję podejmuję dość szybko i sięgam po Eau de Cartier Essence d’Orange. Pachnę szczęściem. Słońcem. Pomarańczami, cedrem i paczulą. Miłością i endorfinami. Do dziś, kiedy czuję tę kompozycję, serce bije mi 200 razy szybciej i czuję się tak pięknie jak w tamten czerwcowy upalny dzień najważniejszy w moim życiu…

Następnie zakochuję się w Panterze Cartier, o której można przeczytać w artykule pt.Perfumy z pazurem. La Panthere Cartier . Jest totalnie seksownym zapachem, obok którego nie da się przejść obojętnie. Wyzwala we mnie najdziksze instynkty – mój mąż uwielbia kiedy sięgam po panterę, bo zamieniam się w dużo bardziej swobodną i pewną siebie niż na co dzień. Otwieram się i budzi się we mnie kocica. Ale więcej nie powiem;)

Ale kiedy dostaję do ręki najnowszy Carat Cartier pozostaję z wielkim znakiem zapytania. Zachwyca mnie flakon, ale z początku kompletnie nie rozumiem kompozycji. Jest zupełnie „niecartierowa”. Znacznie młodsza, świeższa, niemal wiosenna. Zaczynam łapać się na tym, że przez pół dnia nie potrafię się skupić na niczym innym jak na rozważaniom: co takiego w niej siedzi? Jakich nut zapachowych użył twórca perfum, że nie potrafię ich nazwać? Dlaczego mój nos kompletnie wariuje i poszukuje w głębi zmysłów jakiejkolwiek podpowiedzi. Pozostawiam go na skórze, a sobie daję chwilę na rozmyślenia o Carat Cartier. Postanawiam, że nie złamię się i nie przeczytam żadnej informacji na temat tej kompozycji, dopóki mój nos nie nazwie tego, co czuje.

7 kolorów tęczy

Po powrocie do domu słyszę od mojej mamy, która nie trawi żadnych perfum z listy moich ulubionych, bo cierpi na migreny i jedyne zapachy, które jest w stanie przyjąć pochodzą z gamy cytrusowych (kocha grejpfruta, limonkę i pomarańczę) – Jak pięknie pachniesz! Co to za zapach? Odpowiadam, że szkopuł polega na tym, że z nazwy wiem, ale z nut – niekoniecznie. Ale skoro jej się podoba, to znak, że zawiera cytrusy i z pewnością nie zawiera wanilii czy bobu tonka lub ambry, których mama nie znosi.

Wwąchuję się w nadgarstek i odkrywam nuty zielone. Soczysta zieleń kłączy, liści. Świeża i nienachalna. Obłędnie wkręcająca. Obok niej – nieśmiało i subtelnie pobrzmiewa gruszka i bergamotka – to one zapewne urzekły nos mojej mamy.

Następnie słyszę od dzieci, że pachnę wiosną! Teodor stety lub niestety odziedziczył nos po mnie. Wróżę mu dramatyczne podróże komunikacją miejską zwłaszcza w środku lata i w pełni zimy…– Mamo, ty pachniesz jak te hiacynty u babci przed domem, które zawsze kwitną wiosną – mówi mój zdolny synek. Przyznaję mu rację! Jest tu hiacynt. A obok niego – także narcyz, tulipan i fiołek. Słowem wiosenny bukiecik kolorowych kwiatów.

– Ślicznie pachniesz. Tak młodo i radośnie. To nowe perfumy? – pyta Michał, który też ma niezły nos i żadnych moich eksperymentów zapachowych nie przegapi. – Ale jednak coś mi ten zapach przypomina… jest trochę w klimacie Jo Malone London, których ostatnio używasz (Honeysuckle & Davana, o których więcej przeczytasz we wpisie Słońce we flakonie. Najnowsze perfumy Honeysuckle & Davana Jo Malone London). OK, no to mamy kolejny typ nuty zapachowej – wiciokrzew, czyli honeysuckle, w którym jestem zakochana po uszy.

Natomiast nie wszystkie nuty udaje mi się rozpoznać, dopóki nie sięgam po informację prasową i nie wczytuję się w ideę powstania Carat Cartier. Perfumy zostały stworzone z siedmiu różnych nut kwiatowych (wow!!!), które tworzą abstrakcyjną roślinę/aromat niepodobny do niczego, co powstało w świecie perfum do tej pory. Nic więc dziwnego, że mój nos i wszystkie zmysły – zwariowały i nie były w stanie nazwać składników! Przestaję mieć do siebie i swojego węchu żal i koncentruję się na historii.

Mathilde Laurent, twórczyni Carat Cartier postanowiła oddać hołd spuściźnie marki biżuteryjnej Cartier i inspiracją do powstania zapachu, był sam diament. Brylanty rozszczepiają światło na 7 barw i lśnią wszystkimi kolorami tęczy. Dlatego są tak cenne i uwielbiane przez kobiety na całym świecie. dlatego kryształowy, ciężki flakon nieco przypomina szlifem diament. Natomiast próbując odzwierciedlić ten najcenniejszy klejnot w zapachu, Mathilde Laurent postanowiła poszaleć…

Połączyła więc nuty zapachowe złożone z siedmiu kolorów tęczy: biały narcyz i wiciokrzew, żółty ylang-ylang i mimozę, czerwonego tulipana, fioletowy fiołek, szafirowy hiacynt z zielonymi nutami i białym piżmem. Stworzyła zapachową tęczę, której efekt jest totalnym zaskoczeniem.

Jak pachnie Carat Cartier? Świeżo. Młodo. Promiennie. Jest niezwykle przyjemny w użytkowaniu i noszeniu na skórze do białej koszuli i dżinsów. Świetnie pachnie w połączeniu z romantyczną boho sukienką. Carat jest dziewczęcy, więc automatycznie osoba, która go nosi jest przez innych odbierana jako młodsza!

I ma jeszcze jedną zaletę. Ponieważ tworzą go głównie nuty kwiatowe, zgodnie z twierdzeniem amerykańskich naukowców osoba, która taki zapach nosi jest odbierana jako znacznie lżejsza i szczuplejsza niż w rzeczywistości. Carat Cartier jest przeciwieństwem ciężaru przepięknego flakonu ze szlifem w stylu vintage. Lekki, świetlisty, zwiewny.

Szlachetny klejnot

Perfumy Cartier od lat są dla mnie synonimem luksusu i klasy. W portfolio marki nie ma zapachów mdłych, nijakich czy pozbawionych osobowości. „Tęczowy” Carat Cartier też w tej materii nie zawodzi.

Komu się może spodobać? To zdecydowanie hit dla osób młodych (także duchem;)), które uwielbiają błyszczeć, ale nie lubią kiedy najpierw do pomieszczenia wchodzą perfumy, a następnie człowiek. Carat to perfumy piękne i lekkie, choć niezwykle złożone kompozycyjnie. Najprzyjemniejsze jest w nich to, że pomimo, że zostały skomponowane z kwiatowych nut, są zaprzeczeniem duszących aromatów gardenii czy tuberozy. Nic więc dziwnego, że podobają się osobom z różnych pokoleń (patrz: mojej mamie, dzieciom, mężowi).

Kiedy przychodzi do mnie moja najmłodsza siostra, 20-letnia Viwi jak zaczarowana dotyka flakon i pośpiesznie rozpyla zapach na nadgarstku. Opowiada mi łzawą historię o skończonych perfumach ode mnie, o tym, że zawsze daje jej najlepsze zapachy i jako jedyna znam tak dobrze jej gust. Testuje Carat Cartier za uchem i na dekolcie. Rozpyla nad sobą mgławicę brylantowej kompozycji i rzeczywiście lśni. Zapach na jej młodej skórze. Jej skóra skąpana w aromacie wiosennych kwiatów i białego piżma. To idealne połączenie, więc bez słowa wstępu oddają jej ten flakon, który wydawało mi się, że wyląduje na mojej półce na komodzie, na której stawiam pachnące aktualności.

Ale skoro Viwi lśni w Carat Cartier jak obsypana diamentami, nie śmiem jej odmówić. Te wszystkie lata z nosem zanurzonym w perfumach nauczyły mnie, że na każdej skórze nawet najprostszy zapach inaczej się rozwija. Na mnie Carat pachnie pięknie. Ale na niej – olśniewa. Mają na to wpływ przeróżne czynniki od ilości wydzielanego przez skórę sebum – na tłustych skórach takich jak moja zapachy utrzymują się dłużej i na więcej ciężkich nut mogę sobie pozwolić; za to perfumy kwiatowe najczęściej stają się na mnie bezbarwne. Natomiast Viwi ma suchą skórę, znacznie łagodniejszą dietę niż moja (unika pikantnych przypraw) i zupełnie inną gospodarkę hormonalną. Nie jest to jedynie kwestią jej młodości, ale całej chemii jej organizmu.

I właśnie dlatego perfumy warto testować co najmniej kilka razy, pochodzić z nimi na skórze przez pół dnia, a najlepiej – przez cały dzień. Przespać się, obudzić i sprawdzić czy są twoje? Jeśli nie są, a uległaś urokowi reklamy lub opakowania (tudzież wpisowi blogerki;)), lepiej jest podarować je siostrze czy przyjaciółce, na której skórze będą lśnić. A Carat Cartier z zasady błyszczą wszystkimi kolorami tęczy. Trudno im nie ulec;)

Comments are closed.