Jeśli swoje włosy często określasz mianem: siano, chochoł, szopa czy aureola, prawdopodobnie są takie jak moje. Na każde hasło fryzjera dlaczego nie używam masek i odżywek, mam ochotę wrzeszczeć, bo stosuję je cały czas, regularnie i najlepszej jakości. Czy jest coś co może zmienić ich porowatą strukturę? Tak – keratyna! Z czym to się je?
Nie dla wegan
Keratyna to białko, które naturalnie występuje we włosie człowieka. Ale jak się okazuje wszelkie zabiegi chemiczne, jak koloryzacja, dekoloryzacja czy ondulacja, a także niewłaściwa stylizacja lub pielęgnacja, mogą stać się przyczyną zniszczenia włosów. Wówczas pod mikroskopem można by zaobserwować ubytki keratyny. A bez mikroskopu czy lupy – wspomniany chochoł, siano czy jak pieszczotliwie mawiają niektórzy – miotłę.
Co zrobić, żeby przywrócić włosom gładkość, sprężystość i połysk, kiedy są zniszczone? Jednym ze sposobów jest właśnie odbudowa keratyny w miejscach, w których są jej ubytki.
No dobrze, ale skąd wziąć ten składnik, skoro naturalnie występuje we włosie człowieka? Albo z ludzkich włosów – co dla mnie jest jednak zbyt mocne i kojarzy mi się z „Pachnidłem” lub obozami koncentracyjnymi, pomimo, że aby pozyskać keratynę wystarczy pozbierać ścięte włosy i odzyskać z nich biało nie krzywdząc przy tym nikogo. Albo z wełny, a raczej runa owcy.
Owcza wełna to bogactwo keratyny, której hydrolizowaną formułę znajdziesz w zabiegach keratynowych u fryzjera oraz we wszystkich produktach, które mają w składzie keratynę.
I pomimo, że żadna owca nie oddaje przy tej procedurze życia, bo keratynę pobiera się wyłącznie z jej futra – nie jest to jakby nie patrzeć składnik wegański. Co więc możesz zrobić z włosami, jeśli wyglądają jak mech, albo mop a jesteś wege? Alternatywą są zabiegi oraz preparaty z kwasem hialuronowym w roli głównej.
Wracając jednak do keratyny – daje ona totalną zmianę na głowie, czego dowodem są moje zdjęcia otwarciowe.
Prostowanie kontra pielęgnacja
Złą i dobrą sławę keratynie przyniosły zabiegi tzw. trwałego prostowania, podczas którego włos jest naprężany, naciągany i podgrzewany do granic wytrzymałości, a następnie do jego wnętrza wprowadza się chemiczny preparat z keratyną. Efekt: to diametralnie zmienia strukturę włosa, w związku z czym z loków w stylu afro, można uzyskać włosy proste i gładkie w stylu azjatyckim.
Minusy? Szkodliwe opary chemiczne, które wywołały protesty wykonujących keratynę fryzjerów – jedna z moich ulubionych fryzjerek dostała w wyniku przeprowadzania tego zabiegu zapalenia rogówki – i skończyły się zakazaniem stosowania tego zabiegu na terenie UE. Powód: zawiera szkodliwy dla zdrowia formaldehyd.
Opary zabiegu keratynowego, przypominające swąd palonej skóry i włosów przyprawiały o mdłości, więc akurat ten zakaz popieram. Zdarzyło mi się dwa razy wejść do salonu po wykonanej keratynie i długotrwałym wietrzeniu pomieszczeń – na niewiele się to zdało.
Natomiast Polak potrafi. A potrzeba matką rynku, w związku z czym w odpowiedzi na zapotrzebowanie tego zabiegu są jego odpowiedniki, które nie zawierają formaldehydu, albo w szarej strefie w dalszym ciągu sprowadza się starą dobrą keratynę starej daty zza wschodniej granicy. Koszt takiego zabiegu to 600-800 zł. Ma wiele fanek, które chwalą sobie wygodę i fakt, że cieszą się lśniącymi, zdrowo wyglądającymi włosami. Natomiast u wielu osób zabieg ten włosy niszczy. Nie warto więc wykonywać go na własną rękę, tylko poradzić się eksperta.
Natomiast dla osób, które nie mają w planie nosić fryzury ulizanej, wyprostowanej jak spod żelazka, są alternatywy, które wykorzystują pozytywne działanie keratyny do regeneracji włosa. Czyli zabiegi pielęgnacyjne. Jednym z nich jest zabieg keratynowy Davines, który testowałam.
Za pierwszym razem wypróbowałam go w salonie Let’s Dye Hair Color Experts, w Warszawie, kiedy Gosia Piechocińska, stylistka i edukatorka Davines połączyła keratynę z kwasem hialuronowym tworząc hybrydę dopasowaną do potrzeb moich włosów na tamten moment. Przez 1,5 miesiąca były gładsze, nie wyglądały jak puch i dużo łatwiej się je obsługiwało. Od mycia, poprzez czesanie, na stylizacji kończąc.
Natomiast w ten wtorek, przetestowałam keratynę w wersji solo, w salonie Zwierzenia Grzebienia u Karoliny Chodzeńskiej. Włosy po sezonie zimowym, czyli po noszeniu przez ok. 4 miesiące wełnianej czapki miały dosłownie aureolę. Sterczały na wszystkie strony, a ich uczesanie czy wygładzenie podczas suszenia – graniczyło z cudem. Nie wahałam się więc zaryzykować i wypróbować samej keratyny.
Jak wygląda zabieg? Na początku fryzjer myje włosy szamponem oczyszczającym, żeby ułatwić przenikanie składników aktywnych. Następnie nakłada preparat z keratyną (hydrolizowaną z wełny owczej) na 15 minut. Opakowuje głowę w foliowy czepek i ręcznik, żeby składniki szybciej i głębiej wniknęły w strukturę włosów. Następnie spłukuje całość i nakłada stabilizującą preparat odżywkę.
Efekt? Włosy lśnią – co na moich włosach nie zdarza się nigdy, nie dlatego, że nie dbam, ale dlatego, że taką mają pofalowaną strukturę z natury, są gładkie i mięsiste. Uczesanie ich tą samą co zawsze szczotką trwa około minuty – zamiast 6-7 – nie muszę ich szarpać. A suszenie trwa o połowę krócej. Jak to możliwe? Porwate włosy wypijają znacznie więcej wody niż te wygładzone ze zregenerowaną strukturą.
jestem tym zabiegiem zachwycona i gorąco go polecam! Oczywiście, jeśli jesteś lub byłaś fanką tradycyjnego prostowania keratynowego włosów już pędzę powiedzieć, że zabieg odżywczo-regenerujący takiego efektu nie przyniesie. Moje włosy nie zostały wyprasowane, naciągnięte czy chemicznie wygładzone. Są po prostu świetnie zregenerowane, odbudowane i błyszczą.
Ponieważ efekt utrzymuje się do półtora miesiąca, już podpowiadam co warto robić w tak zwanym międzyczasie.
Domowe spa dla włosów
Jeśli nie bawi cię co miesięczna wizyta u fryzjera na takiej pielęgnacji – akurat jest bardzo przyjemna i to alternatywa dla beznadziejnych zabiegów, które trwają wieki – możesz efekt wygładzenia podtrzymać odpowiednimi preparatami do użytku domowego. Oczywiście – nie ma cudów – takiego efektu jak w gabinecie nie przyniosą. Ale z pewnością używane odpowiednio – zadbają o dłuższy żywot jego dobrej kondycji.
Na rynku jest wiele szamponów, odżywek, masek i serum i ciężko czasami wybrać odpowiednie. Stąd moje podpowiedzi.
Jeśli interesuje cię jakość zbliżona do salonowej, warto zainwestować w produkty profesjonalne. Świetną linię podtrzymującą zabieg gabinetowy, ma marka Davines (szampon, maska i sprej do włosów z keratyną, NaturalTech). Pięknie pachną, są wydajne, rzadko uczulają i można się od ich jakości uzależnić.
Bardzo dobrą linią jest również K-Pak Joico. Wystarczy niewielka ilość produktu, żeby dokładnie umyć, odżywić i wygładzić włosy.
Nie ukrywam, że w związku z moimi alergiami, o których pisałam kilka dni temu, w artykule Jak i czym pielęgnować skórę z alergiami kontaktowymi? musiałam jednak zrobić czystkę w łazience i pierwsze posypały się „głowy” szamponów. Płacząc, że jestem skazana na mało pieniący się Emolium, który pozostawiał uczucie tępych włosów, zauważyłam, że przezroczysty jest też szampon micelarny BC Bonacure Schwarzkopf, z keratyną. Wspaniale się pieni, super pachnie i nie „tępi” włosów. Używam go zamiennie z Emolium (choć pewnie zaraz padną komentarze, że zawiera SLS… nobody is perfect!).
Natomiast dla fanów haseł bez parabenów, SLS-ów, i całej listy innych znienawidzonych przez świat składników jest zdecydowanie linia pielęgnacyjna z keratyną, do włosów koloryzowanych Keratin G-Synergie. Dla mnie co prawda kiedy ktoś wymienia, czego jego kosmetyki nie zawierają, zwykle nie mam pojęcia co takiego zawierają. A w bajki o braku konserwantów i substancji czynnie myjących nie uwierzę. Ale szampon i odżywka są bardzo przyjemne w użytkowaniu, więc nie będę się czepiać.
Natomiast w kwestii zawartości keratyny w szamponie, to nie do końca jest dla mnie zrozumiały powód pakowania jej tam. Zadaniem szamponu jest oczyszczenie włosa z brudu, tłuszczu i resztek kosmetyków. To odżywka lub maska ma być napakowana substancjami aktywnymi, które odbudowują, regenerują, nawilżają, wygładzają, itd.
Dowodem na to jest szampon z keratyną Cameleo. Cudownie myje i wygładza włosy, ale przy włosach przetłuszczających się – trzeba go używać codziennie. Możliwe, że to skutek wpakowania keratyny do wnętrza kosmetyku, który ma myć, a nie odżywiać. Natomiast maska, płynna keratyna i odżywki ze wszystkich linii Cameleo, zasługują na uwagę! To genialne kosmetyki, w niewysokich cenach, które naprawdę działają. Zmieniłabym w nich tylko jedno – opakowania. Poza tym warto mieć przynajmniej jedną maskę czy płynne serum we własnej łazience. Zwłaszcza jeśli często farbujesz lub rozjaśniasz włosy.
Jak prawidłowo używać produktów z keratyną? Podobnie jak tych z innymi składnikami aktywnymi. Szamponem myje się skórę głowy i włosy, a odżywkę nakłada po każdym myciu omijając nasady włosów. Po maskę warto sięgnąć raz w tygodniu chyba, że włosy są bardzo zniszczone i wymagają częstszej aplikacji tego produktu. Nakłada się ją na włosy omijając nasady i z uszanowaniem tego, że aby zadziałała, potrzebuje czasu. 15 minut w turbanie, czepku kąpielowym lub folii spożywczej to czas, który się powinno raz w tygodniu swoim włosom poświęcić. A następnie maskę dokładnie spłukać. Natomiast płynną keratynę warto traktować jako pomost pomiędzy pielęgnacją a stylizacją.
Masz jakiekolwiek pytania o keratynę? Czekam i z przyjemnością odpowiem!
Comments are closed.