Peeling przed wielkim wyjściem, to hasło, które brzmiało dla mnie kompletnie nierealnie. Kwasy do tej pory kojarzyły mi się z zaczerwienioną skórą, podrażnieniem i obrzękiem, którego nie da się zatuszować żadnym, nawet najbardziej kryjącym podkładem. PRX to natomiast peeling nowej generacji. Złuszcza, ale stopniowo. Nie podrażnia naskórka i jest wręcz idealny przed wielkim wyjściem. Jak to możliwe?

Peeling PRX

Z korzystaniem ze złuszczających zabiegów, które mają poprawić z czasem wygląd skóry jest tak, że wykonuje się je z co najmniej tygodniowym wyprzedzeniem przed momentem, kiedy masz być piękna i gładka. Zwykle dopiero po 7-10 dniach cera zaczyna się „poprawiać”. Dlatego, kiedy umawiałam się na zabieg PRX do Mr & Mrs Spa by Marzena Kanclerska (więcej o tym miejscu przeczytasz w artykule Miejskie spa pod palmami dla niej i dla niego) przerażona oznajmiłam, że nie mogę go wykonać przez najbliższe tygodnie. Powód: kilka bardzo ważnych eventów kosmetycznych, podczas których chciałam być piękna. A przynajmniej wyglądać estetycznie bez odpadającej miejscami, jak kołdra typu patchwork –  twarzy.

Recepcjonistka Mr & Mrs Spa uśmiała się serdecznie z moich obaw i doradziła, abym przyszła najlepiej na dzień przed imprezą, na której chcę zabłysnąć świeżą skórą. Co to za zabieg w takim razie? Czary? Bo z pewnością nie peeling, który do tej pory robiłam…

Po Retises CT, (połączenie retinolu i witaminy C, o którym więcej przeczytasz w artykule Zrzucam smogową maskę. Czas na piling!) moja twarz wyglądała jak ofiara pożaru. Po kilku dniach po zabiegu pojawiają się – pewnie ze względu na uczulenie na witaminę C, o którym dowiedziałam się całkiem niedawno – wypryski w miejscach, w których skóra jest cieńsza, jak na szyi, powiekach czy pod żuchwą. Wygląd cery jest tragiczny i skóra łuszczy się jak u jaszczurki. Natomiast z czasem jej kondycja jest coraz lepsza i skóra staje się promienna i gładka, a pory niewidoczne. I na podobnej zasadzie działa większość peelingów chemicznych, zwanych kwasami.

PRX to natomiast zabieg nowej generacji. Jest miksem 33 procentowego kwasu TCA (trójchlorooctowego), kwasu kojowego o mocy 5 proc. i wody utlenionej. Peeling ten nie parzy skóry gwałtownie, ale powoduje niemal niewidoczne stopniowe wykruszanie się naskórka. Jaśniej? Nikt oprócz ciebie nie zauważy, że robiłaś peeling, poza tymi osobami, które będą się dopytywać czemu twoja skóra wygląda tak promiennie? Jeśli będziesz mieć ochotę opowiedzieć, że jesteś po PRX – możesz je wtajemniczyć;).

Jak wygląda zabieg?

Na początku kosmetyczka dokładnie usuwa z mojej skóry makijaż, resztki sebum i wszystko, co zdążyło się do niej w ciągu dnia przykleić. Następnie bierze ampułkę z preparatem PRX (to mieszanka TCA, kwasu kojowego i wody utlenionej), którą aplikatorem podobnym do igły nakłada miejscowo na moją skórę. Zaczyna od czoła i przechodzi do kolejnych części mojej twarzy. Następnie intensywnie wmasowuje PRX w skórę. Masaż porównać można z drenażem limfatycznym. Jest bardzo mocny, ale przyjemny. Chwilami powstrzymuje mnie przed gadaniem, od którego jestem uzależniona, zwłaszcza w takich miejscach, jak spa…

Całość: aplikację + masaż, kosmetyczka powtarza 3- krotnie. Czuję znajome mrowienie, pieczenie i szczypanie, ale porównałabym je bardziej z zabiegiem z kwasami AHA niż z silnymi peelingami chemicznymi u pani dermatolog, jakie testowałam do tej pory. Na koniec kosmetyczka zmywa całość letnią wodą, aby usunąć z twarzy pozostałość kwasów. I w tym momencie czuję lekki ogień na twarzy. Piecze, jak podczas aplikacji maski retinolowej. Natomiast uczucie to trwa minutę, więc jest bardzo przyzwoicie i nie uciekam z wrzaskiem z gabinetu jak poparzona – bo poparzona nie jestem wcale.

Szokiem jest czas trwania zabiegu. Po 15-20 minutach jestem już całkowicie po i szczerze mówiąc – zapominam, że w ogóle go miałam. Kosmetyczka nakłada na całą twarz i szyję krem z filtrem SPF 50 i nic poza tym. Przeglądam się w lustrze i jestem pod jeszcze większym wrażeniem!

Powód? Spodziewałam się czerwonej skóry, rumienia, opuchniętych powiek i koszmarnego napięcia, którego nie znoszę w peelingach. Zastanawiasz się po co je w takim razie w ogóle robię? To podstawa pielęgnacji skóry z tendencją do zmian trądzikowych, a także genialna inwestycja w dłuższą młodość skóry. Peelingi – zwłaszcza wywołane w serii stymulują skórę do produkcji kolagenu i elastyny. Czyli: ujędrniają, wygładzają zmarszczki i rewelacyjnie ujednolicają koloryt. A jak działa PRX?

Efekty po PRX

Dlaczego nazywam PRX peelingiem nowej generacji? Zaliczyłabym go – z resztą nie ja jedna, w końcu nie ja go stworzyłam, ani nie ja go odkryłam – do zabiegów bankietowych. Czyli takich, które warto wykonać przed wielkim wyjściem, randką lub w momencie kiedy po prostu chcesz i masz wyglądać świetnie.

PRX należy zrobić na 24 godziny przed takim wydarzeniem. Powód? Pierwszego dnia po zabiegu skóra powinna pozostać czysta, tylko zabezpieczona kremem z filtrem SPF 50. Nie powinno się na nią nakładać żadnych zbędnych substancji, tylko dać jej czas i luz na regenerację. Wieczorem zmywa się ją wodą micelarną lub łagodnym mleczkiem i nakłada krem z kwasem hialuronowym, żeby dostarczyć odpowiedniej dawki nawilżenia. Dobre są też tłustsze kremy bazowe, które cera po peelingu dosłownie wypija.

Następnie kolejnego dnia skóra dosłownie pro-mie-nie-je. Jest napięta, rozświetlona, pełna zdrowego glow, więc nie wymaga specjalnych zabiegów pielęgnacyjnych czy 10 warstw baz i rozświetlaczy, żeby w lekkim podkładzie prezentować się jak milion dolarów w złocie.

Złuszczanie obserwuję po ok. dwóch – dwóch i pół dobach. Ale nie jest ono widoczne dla nikogo poza mną. Pojawia się lekka siateczka złuszczonej skóry (nie patchworkowe płaty, jak u gada) w okolicy, która najbardziej intensywnie pracuje, czyli na odcinku bruzdy nosowo-wargowe – broda. Naskórek bardzo delikatnie wyłuszcza się przez kolejne dni. Z pod spodu wychodzi piękna, odświeżona skóra o genialnym rozjaśnionym kolorycie.

Znikają blizny potrądzikowe – przyznaję bez bicia, pomimo 36-lat nadal walczę z nawracającym trądzikiem (o którym pisałam w artykule Trądzik dorosłych kobiet istnieje. Jak z nim wygrać?) i kilka plamek, które zaobserwowałam po minionym, intensywnym w słońce i moje wakacyjne podróże – lecie.

Codziennie zbieram komplementy, że pięknie wyglądam i jak ja to robię, że mam taką dobrą skórę? Nowy podkład? A może jakaś nowatorska pielęgnacja? Kiedy informuję, że to efekt peelingu PRX, który robiłam w Mr & Mrs Spa, kilka tęgich głów wymądrza się: a tak, jest świetny, ale daje króciutki efekt. Najlepiej go zrobić przed imprezą.

Potwierdzam, że jest wskazany przed imprezą, natomiast z krótkotrwałym efektem nie mogę się zgodzić. Zabieg, podobnie jak inne peelingi należy wykonać w serii. Jak liczne powinny być powtórzenia? To już zależy od kondycji i potrzeb skóry. Składniki PRX (TCA, kwas kojowy, woda utleniona) stopniowo przebudowują skórę i świetnie radzą sobie z niwelowaniem blizn – nie tylko potrądzikowych, usuwaniem przebarwień, obkurczaniem porów. Zabieg jest polecany nawet małym pacjentom, którzy cierpią z powodu widocznych blizn.

Jak często się go wykonuje? Można go zrobić nawet co dwa tygodnie lub jeśli wymaga tego leczenie – raz w tygodniu. Jest doskonałym narzędziem w stymulowaniu skóry do produkcji kolagenu i elastyny. Moja twarz staje się dużo gładsza. Zmarszczki – niemal znikają w całości, o czym przekonuję się podczas dwóch wizyt u lekarzy, których specjalizacją jest medycyna estetyczna („Robiła pani ostatnio botoks? Nie, PRX!”). Nie mają się do czego przyczepić.

Skóra wygląda świetnie. Jest bardziej świeża. Nie świeci się w ciągu dnia tak mocno jak przed serią zabiegów. Póki co wykonałam 3 powtórzenia i gorąco polecam taką kurację! Nie trzeba brać zwolnienia lekarskiego, uciekać z imprez czy zaszywać się pod kołdrą i zamykać w 4 ścianach po zabiegu, jak jest w przypadku rekonwalescencji po innych peelingach.

Cera z dnia na dzień nabiera promiennego blasku, wygląda na młodszą i jaśniejszą. Rezygnuję z używania kryjącego podkładu, bo nie mam takiej potrzeby, i częściej robię sobie dni, podczas których makijaż nie istnieje. Przynajmniej na mojej twarzy.

Z pewnością już wkrótce wykonam kolejny zabieg z wykorzystaniem PRX. Tym razem chodzi mi po głowie Nanofrax, czyli mezoterapia nano lub mikroigłowa.

Jeśli jesteś ciekaw/a na czym polega i co daje taki zabieg, czekam na informację w komentarzu. Chętnie opowiem o wszystkich przeżyciach związanych z zabiegami, bo to moja osobista pasja. A zdrowie i dobry wygląd skóry są dla mnie podstawą. Żadne cienie czy korektory nie mają takiego znaczenia jak cera w rewelacyjnej kondycji. Teraz jest najlepszy sezon, żeby ją przywrócić!

Comments are closed.