Kosmetyki naturalne zdobywają coraz większą liczbę fanek i fanów na całym świecie. Powód: nie obciążają skóry, nie zapychają porów, a zapewniają jej pakiet składników odżywczych najlepszych z natury. Czy Hello Body rzeczywiście mają dobre kosmetyki? Sprawdzam na własnej skórze.
Kosmetyki naturalne
Kosmetyki naturalne, zwane też ekologicznymi, to takie, które w większości opierają się na składnikach pochodzenia naturalnego. Zawierają oleje, ekstrakty roślinne, kwiatowe, albo minerały (np. produkty do makijażu), mniejszą ilość konserwantów (lub jak to jest w przypadku olejków, nie zawierają ich wcale), naturalne zapachy. Kosmetyki organiczne, nazywane też bio, zawierają naturalne ekstrakty, oleje, wody kwiatowe, ale z certyfikowanych źródeł i upraw. Natomiast kosmetyki wegańskie, to takie, które nie zawierają żadnych składników pochodzenia odzwierzęcego (jak miód, lanolina czy wosk).
Hello Body, to niemiecka firma produkująca kosmetyki naturalne (choć niektóre z nich są bio), które opierają się w zależności od linii o trzy główne składniki: kokos (seria Coco), aloe vera, czyli aloes zwyczajny (seria Aloé) oraz olej z awokado (seria Cara). Miałam okazję przetestować je wszystkie, żeby nie opowiadać dyrdymałów, że wszystkie są świetne. Bo nie ma takiej marki, która miałaby idealny każdy produkt. Dlatego poniżej wybrane przeze mnie kosmetyki spośród 40 produktów, z trzech linii. Co mi się w nich podoba, a co bym poprawiła?
Hello Body Coco
Kosmetyki naturalne z kokosem Coco były pierwszymi w portfolio marki Hello Body. Zaczęło się od peelingu do twarzy Coco Pure z ziarnami kawy i olejem kokosowym. Jest rewelacyjny. Doskonały do stosowania raz w tygodniu do niemal każdego typu skóry, poza naczynkową. Pachnie kawą z mlekiem kokosowym. Złuszcza, wygładza, nawilża. Uwielbiam nim peelingować także szyję i dekolt. Must have, który polecam! Drugim produktem do stosowania raz w tygodniu, który kocham jest różowa maska Coco Wow. Zawiera francuską różową glinkę. Ściąga pory, wygładza, ale nie przesusza.
Alternatywa dla glinki? Maska w płachcie Coco Treat. Stosuję ją po podróży samolotem lub zawsze, kiedy spędzam za dużo czasu w zamkniętym lub klimatyzowanym pomieszczeniu. Nawilża, łagodzi, koi i jest doskonała przed większym wyjściem. Skóra po jej użyciu zamienia się w jedwab. Godny polecenia dla wszystkich fanek makijażu jest Coco Melt, czyli olejowy, ale twardy balsam do usuwania demakijażu. Rozpuszcza (jak sama nazwa wskazuje) nawet wodoodporny makijaż, ale następnie należy użyć preparatu do zmywania z wodą i akurat takiego w portfolio Hello Body nie znalazłam. Skórę suchą – czyli nie moją mieszaną – zachwyci olejek z partykułami złota Coco Gold. Pięknie wygładza, odżywia i rozświetla. Ale nie polecam tłustszym rodzajom cer.
Hello Body Aloé
Kosmetyki naturalne z aloesem kojarzyły mi się do tej pory z upalnym latem, poparzeniem słonecznym i chłodzeniem oraz nawilżaniem. Hello Body ma dość szeroką ofertę produktów z tej linii, ale nie wszystkie porywają. Dlatego wybrałam te naprawdę godne uwagi, jak Softening Sugar Body Scrub Aloé Vibe. Przepięknie wygładza skórę, obłędnie pachnie świeżym aloesem i pozostawia ciało miękkie i nawilżone – nie trzeba już nakładać na nie balsamu. Skóra jest gładka jak aksamit. . Aloé Splash to gratka dla osób, które kochają świeżość pod prysznicem i orzeźwiające zapachy. Myje bez podrażniania skóry (nawet moje ciało go polubiło i to bardzo!), nie przesusza i pozostawia piękny, świeży zapach. Rozczarował mnie natomiast balsam z tej linii. Zmydla się i ciężko go rozsmarować…
Rewelacją jest woda micelarna Aloé Aqua, która po pierwsze: świetnie oczyszcza makijaż, a po drugie odświeża skórę i neutralizuje ją jak tonik. Demakijaż nią to prawdziwa przyjemność! Zawiera kwas hialuronowy i dlatego po jej użyciu cera już wydaje się nawilżona. Genialny produkt! Dobry, choć dla mnie niewystarczający jako samodzielna nocna pielęgnacja, jest natomiast Aloé Night. Krem o bardzo lekkiej, niemal żelowej konsystencji, który pięknie nawilża skórę twarzy. Natomiast osoby, które potrzebują czegoś „mocniejszego” (więcej podpowiedzi znajdziesz w Serum idealne. 5 najlepszych kosmetyków tej jesieni)powinny albo go łączyć z olejkiem, albo z bogatszym kremem na noc.
Hello Body Cara
Kosmetyki naturalne Hello Body z najnowszej linii Cara, są chyba moimi ulubionymi. Możliwe, że z tego powodu, że odpowiadają na potrzeby cery wrażliwej i skłonnej do podrażnień. A także do przywrócenia skórze funkcji obronnych przed stresem oksydacyjnym i miejskimi zanieczyszczeniami. Zawierają olej z awokado, który wygładza, odżywia i nawilża skórę i jest bogactwem witaminy E, a także antyoksydanty, które stanowią tarczę ochronną przed szkodliwymi czynnikami środowiska.
Mleczko do demakijażu Cara Clean Anti-Pollution jest świetne dla cery suchej, ale pokocha je też cera wrażliwa. Pachnie karmelem i wanilią, ma aksamitną konsystencję, która otula skórę. Ale moja cera wymaga mocniejszego oczyszczenia, więc sięgam po zastosowaniu Cara Clean Hello Body, po żel do mycia z wodą innej marki. Następnie tonizuję skórę Cara Relief, który nie jest typowym tonikiem. Ma konsystencję lotionów lub azjatyckiech esencji – jest dużo gęstszy niż zwykły tonik. Przygotowuje skórę do przyjęcia kremu do pielęgnacji. A ten jest najprzyjemniejszy ze wszystkich kremów Hello Body. Cara Care ma aksamitną konsystencję, jak budyń. Gładko rozprowadza się na skórze, pachnie karmelem i pozostawia twarz przemiłą w dotyku. Na uwagę zasługują też płatki kosmetyczne wielokrotnego użytku, z włókna bambusa. Super ekologiczna idea. Hello Bamboo należy prać w 40 stopniach. Spróbuję i przetestuję i opowiem wam jak się sprawdzają. Póki co nie zdążyłam ich wyprać, a tak należy postąpić przed pierwszym użyciem.
1 Comment
Pingback: Spa idealne na jesień. Zabieg Saint Malo - No Stress Beauty