Słońce we flakonie. Tak w najbardziej skompresowanym skrócie można nazwać absolut Nomade Chloé. Słoneczne nuty, ciepło, suchy powiew pachnącego wiatru to tylko wstęp do perfum, za którymi można pójść w ogień.
Mirabelkowy zawrót głowy
Nomade Absolu de Parfum Chloé zaczyna się od nut mirabelki. Słodkiej, soczystej, niemal deserowej. Jest ciepło. Upalnie. Idę przez rozgrzany piasek. Słońce jest w zenicie i czuję jak jego promienie pieszczą moją skórę. Słodko, ale nie za słodko. Złota biżuteria, z którą się nie rozstaję rozgrzana od ciepła słońca i ciała – zaczyna pachnieć metalicznie, szyprowo. Podobnie jak jedwabna kremowa paszmina, którą okrywam włosy. W torebce z naturalnej skóry mam olejek z wysokim filtrem i okulary. Sięgam po nie, żeby korzystać ze słońca, ale się nie poparzyć. Gorący wiatr smaga mnie po odkrytych plecach. Zapach słodkiej mirabelki przypomina się wraz z jego każdym powiewem.
Szyprowe serce
Perfumy Nomade Absolu de Parfum Chloé mają zaskakujące jak na kobiecą kompozycję zapachową – serce. Dwie pierwszoplanowe role grają w nim bowiem mech dębowy i davana. Mech dębowy to charakterystyczna nuta dla perfum męskich. Nadaje im szyprowego, ale mrocznego charakteru. Wspomnianego przeze mnie wiatru i lekkości. Powiewu ciepłego, a przy tym orzeźwiającego jak granita truskawkowa w upalny dzień. To efekt dodania do zapachu indyjskiego olejku davana. Wykorzystywany od tysięcy lat w ajurwedzie ma wszechstronne działanie. Najważniejsze dla amatorek perfum? Poprawia nastrój i jest antydepresantem! Czym pachnie davana? Słodkimi morelami i truskawkami. W otoczeniu mchu dębowego działają ochładzająco.
Pomimo, że w Nomade Absolu de Parfum Chloé nie ma nut skórzanych, dla mnie przywodzą na myśl zapach wnętrza skórzanej torebki. Jej podszewkę, szpargały, jak metalowa puderniczka, kremowa pomadka. Jak moment, kiedy zanurzałam nos w skórzanej, przepastnej torebce mojej babci (wiem, byłam nawiedzona od dziecka) chłonąc jej zapach i próbując z zamkniętymi oczami odtworzyć każdy detal, który się w niej znajduje. Uwielbiam wracać do tej chwili, bo to dla mnie była i jest kwintesencja zapachu kobiecości – podszewka torebki.
Orientalne wykończenie
Słońce, owoce, szypry, davana… Próbując połączyć mirabelki, piaski pustyni, torebkę babci i jej jedwabną podszewkę, znajduję wspólny mianownik w nutach bazy Nomade Absolu de Parfum Chloé. Stanowią ją akordy piżma i drzewa sandałowego. Totalnie orientalne. Wracam więc do wspomienia paszminy z jedwabiu i jedwabnej podszewki w torebce. I mam! Babcia zawsze używała – i wciąż używa – ciężkich, orientalnych perfum. W torebce nosi różaniec z drzewa sandałowego, klipsy i szminkę w odcieniu fuksji. Drzewo sandałowe w Nomade Absolu de Parfum jest niemal kadzidlane, przydymione. I przyprószone piżmem. Czy więc perfumy Nomade Chloé są zapachem letnim? Zdecydowanie całorocznym. Ale teraz, w złocistych promieniach czerwcowego słońca, do letnich sukienek z odkrytymi plecami i skórzanych złotych gladiatorek – wydaje się idealny!
1 Comment
Pingback: Magia chwili. L'Ombre Des Merveilles Hermès - No Stress Beauty