Styczeń jest dobrym momentem na podsumowania. To jednak nie będzie plebiscyt roku z jak największą ilością produktów kosmetycznych, które warto było poznać w 2018. Pójdę o krok dalej i zdradzę, co było tak dobre, że zostanie ze mną w 2019, a może nawet dłużej!
Więcej niż nowości
2019 zaczęłam tańcząc i tanecznym krokiem mam zamiar przejść przez cały ten rok. Także w pracy. Mam tylko jedną, w dodatku dość wrażliwą skórę, dlatego nie mam zamiaru atakować jej mocnymi składnikami, które mogłyby ją podrażnić. I mam plan, żeby skrupulatnie dobierać pielęgnację.
Co w takim razie z 2018 r. zostanie ze mną w 2019? Przede wszystkim maski. Uwielbiam GlamGlow – nie tylko za brokat, ale przede wszystkim za oczyszczanie i przynoszenie szybkich i widocznych efektów. Kocham też maski Origins – w tym miodową, o której możesz przeczytać pod tym linkiem Cud miód dla skóry podobnie jak wszystkie maski w płachcie tej marki. Raz w tygodniu lub dwa razy w tygodniu, to mój absolutny must.
Zostają ze mną wałki kamienne, zwane rollerami. Mam jeden jadeitowy, jeden z różowego kwarcu i jeden z szarego jaspisu. Niezależnie od pory roku i dnia, trzymam je w lodówce, żeby zawsze były schłodzone i gotowe do wyrolowania zmęczenia.
Kocham pielęgnację marki Eisenberg, o której pisałam w tym artykule Luksus wart swojej ceny. Pielęgnacja skóry kosmetykami Eisenberg Paris i która zostanie ze mną na więcej niż kolejny sezon. Mam świadomość, że to produkty luksusowe, ale są wyjątkowo łaskawe dla mojej skóry i nigdy nie wywołują podrażnień. Mają świetne konsystencje, są wydajne i mogę po nie sięgać bez stresu – nie zdarzyło mi się, żeby którykolwiek z nich wywołał pokrzywkę kontaktową czy podrażnienie.
Moim wakacyjnym odkryciem, które zabieram ze sobą na wszystkie wyjazdy – te planowane i te spontaniczne – jest UV Water SPF 30 Garnier. Kocham również olejek w spreju SVR, natomiast Garnier urzekł mnie swoją dostępnością. Można go kupić nawet w sklepie osiedlowym na wybrzeżu. I działa. Nie podrażnia skóry i świetnie chroni. Opalam się z nim na brąz i moje dzieciaki – też.
Zachwytem 2018, który chętnie zabieram do 2019 i na dłużej, jest Fillerina. Szwajcarskie kosmetyki oparte o kwas hialuronowy, które naprawdę wygładzają zmarszczki. Więcej pisałam o nich w Wypełnianie zmarszczek bez igły. Test szwajcarskich preparatów Fillerina. Genialne na lato, świetne na jesień i doskonałe zimą w sezonie grzewczym. Nawilżają, uzupełniają niedobory kwasu hialuronowego i wygładzają skórę.
W 2019 zostaje ze mną także glinkowa maska marki Arbonne. To już drugi produkt tej firmy, który kocham pełnią serca. Niesamowicie oczyszcza skórę, nie podrażniając jej. Za to wyrównuje pracę gruczołów łojowych i jest moim remedium na błyszczącą japę;)
2018 zachwycił mnie pod względem produktów do pielęgnacji włosów. Największym zachwytem dla mnie i moich koleżanek z biura była linia Hair Rituel Sisley, o której muszę w końcu napisać, ale zbieram się zbyt długo. To uber luksusowe kosmetyki, których ceny dosłownie powalają na łopatki. Szampon i odżywka kosztują tyle, co naprawdę dobre perfumy. Natomiast niezwykłe jest to, że one działają jak zabieg u fryzjera. I nie ma takich drugich szamponów i odżywek. Natomiast cena jest barierą nie do przeskoczenia i wiem, że wiele osób ma mi za złe kiedy opisuję i zachwalam takie luksy. Te akurat są warte swojej ceny, co potwierdzają dwie inne kobiety – każda z innym rodzajem włosa.
Natomiast bardziej dostępne a też świetne są produkty Minu Davines. Szczególnie serum w spreju. Jeśli masz kołtun na głowie, to najlepszy preparat, jaki znam. Ułatwia rozczesywanie, zmniejsza szarpanie. Maska i szampon są fajne, ale nie epickie. Serum natomiast zasługuje na medal.
Rewelacją dla włosów bardzo suchych jest linia: szampon + odżywka, oparta o olejki eteryczne L’Occitane. To mój wakacyjny hit, z uwzględnieniem faktu, że musiałam myć włosy codziennie, bo się przetłuszczają. Nie mniej aromatyczne zapachy były ze mną przez cały dzień i wspominam je jako wakacyjne uniesienie.
Podobnie jak sól morską w spreju Sea Salt Eleven Australia. Mistrzyni robienia surferskich fal i ugniecionych potarganych fryzur. Uwielbiam sole morskie, ale ta pachnie arbuzem. Ma więc słodko-słoną nutę i jestem uzależniona. Używam jej nawet teraz, zimą i będę używać do ostatniej kropli.
Dłuższy romans
Pewne kosmetyki zostaną ze mną do momentu, kiedy zobaczę denko. Także te do makijażu. Rewelacją są podkłady Flash Nude Filorga. To pierwszy podkład, który oprócz malowania jednocześnie dba o moją skórę. Reguluje sebum, nawilża i wygładza. Nie obciąża.
Jestem dziwolągiem, który pomimo kilkunastu lat stażu w tym zawodzie, wciąż te najpiękniejsze produkty traktuje jak jajko Fabergé i boi się używać, żeby nie popsuć. Ze stosowaniem palety róży i bronzerów Too Faced czaiłam się strasznie. A jak tylko zaczęłam jej używać – nie mogę się oderwać i sięgam po nią każdego dnia. Piękne odcienie, świetne nasycenie blaskiem lub matem. I mega kolory – poza jednym odcieniem różu. Kocham i używam dzień w dzień i mam zamiar dopóki się nie skończą. Rewelacja. Z początku drażnił mnie ich słodki zapach, ale można się przyzwyczaić i nie powoduje podrażnień skórnych. Na szczęście!
Uwielbiam kokosowy puder matująco-utrwalający Marc Jacobs Beauty. To mój codzienny rytuał kończący makijaż. Nie przesusza cery, a matuje i wygładza imitując idealną taflę. Sprawdza się też u mojej siostry, więc działa nie tylko w moim przypadku. Podoba mi się, że ciężko go przedawkować. Nie tworzy na twarzy ciasteczkowej tapety.
Rok 2018 u mnie zdecydowanie bardziej zapamiętam jako rok pomadek. Jedną z nich zaprojektowałam sama, o czym można przeczytać we wpisie Kosmetyki szyte na miarę. Czy to ma sens? Pomadka z LipLab jest nawilżająca, świetnie napigmentowana, intensywna i przebojowa. Personalizacja kosmetyków to także trend na 2019, więc obstawiam, że konkurencja nie śpi i za kilka chwil będzie takich produktów więcej.
Najwięcej wpisów na instagramie poświęciłam w 2018 jednej i tej samej szmince Le Phyto Rouge Sisley w kolorze Delhi. Nie znam drugiej matowej w wykończeniu pomadki, która tak pięknie nawilża i pielęgnuje usta. Dzięki czemu, znacznie dłużej kolor pozostaje na skórze ust. A pomadka dłużej pozostaje u mnie jako jeden z numerów jeden na liście.
Absolutne Love 2018, to dla mnie kremowe pomadki do ust w tonacji nude Wings Of Color AA. Nakładają się jak balsam, mają świetne odcienie, z palety których każdy znajdzie coś dla siebie i przepięknie wklejają się w cały makijaż. Niezależnie od tego czy wybierasz make-up-no-make-up, czy mocne oko, do którego usta są tylko delikatnym dodatkiem. Nigdy nie wpadłabym na to, że tak mogę zaprzyjaźnić się ze szminką nude – tym większe oklaski.
Jednym z najlepszych kosmetyków, który noszę w torebce od miesięcy jest Palette Essentielle Chanel. Używam jej latem, jesienią i zimą. Do makijażu powiek, ust, policzków. Do poprawiania, nabłyszczania, rozświetlania, dodawania koloru, kiedy twarz jest jego pozbawiona. Numero uno ze wszystkich kosmetyków do malowania twarzy.
Wiele razy już się do tego przyznałam i nie ukrywam, że tak jest – paznokcie zwykle maluję u manikiurzystek. Ale w momencie kiedy jestem zmuszona ze względów czasowych lub finansowych zrobić to własnoręcznie, sięgam albo po czerwień, albo po pudrowe odcienie, z których dwa pokochałam w tym roku wyjątkowo. To NCLA by Marzena Kanclerska. Pierwsze lakiery zaprojektowane dla tej amerykańskiej marki przez Polkę. Paznokcie są zadbane, nie ma stresu, że są widoczne jakiekolwiek niedoróbki, a skóra nie jest podrażniona. Powód? NCLA to marka lakierów wegańskich, które nie zawierają szkodliwych substancji. Moja skóra to czuje i jest zadowolona.
Najpiękniejszą – w moim odbiorze – paletą cieni w 2018r. była i jest Major Metals Smashbox. Metaliczne, połyskujące, nadające efekt mokrej powieki cienie w mojej ulubionej tonacji złota, bordo i fioletu są tak świetne, że zabieram je do swojej kosmetyczki na zawsze! Nie kruszą się, a są miało zmielone. Nie zwijają i nie powodują pandy. Nosiłam je w upalne lato i sprawdziły się w wielu sytuacjach. Pomimo, że zawierają dużo miki – nie podrażniają wrażliwej skóry. Moje odkrycie.
Tych 18 pozycji, to tylko niektóre zachwyty 2018. Było ich znacznie więcej. Natomiast nie będę zamęczać moimi wyborami. W najbliższym czasie mam plan napisać o zimowej pielęgnacji odpowiedniej do warunków i miejsca, w którym jesteś. Obiecuję to zrobić jeszcze w tym tygodniu. Wszystkiego naj najpiękniejszego w 2019.
Comments are closed.