Przyznaję, że w miłości do zapachów, albo kocham na zabój, albo wpadam w krótkie romanse. Perfumy, których zużywam cały – co prawda 30 ml – flakon to w moim przypadku fenomen. Moja zapachowa szafa pęka w szwach i lubię zmieniać perfumy niemal codziennie. Nie w tym przypadku. W Salty Amber Jo Malone London przepadłam. Dlaczego?
Zapach soli
W mojej dotychczasowej pachnącej wędrówce miałam już kilka romansów ze słonymi perfumami. Pierwsze były Sel de Vetiver The Different Company. Następnie Acqua di Sale Profumum Roma, Aria di Mare Il Profumo, Un Jardin Sur Le Nil Hermes, Un Jardin Sur La Lagune Hermes i kilka innych. W tym roku po raz pierwszy byłam na największych targach perfumiarskich w Europie, na Esxence w Mediolanie i zakochałam się w kolejnej „soli”, czyli w A’Mmare Carthusia. Ale to perfumy Salty Amber Jo Malone London zużyłam do ostatniej kropli. Sól morska to dla mnie zapach wakacji, wolności, przestrzeni, ciepła, przyjemności. Na mojej skórze słone zapachy są jak podpis. Jeśli miałabym mieć kiedyś swój „signature scent” zawierałby sól, ambrę lub skórę. To właśnie moje DNA perfum. Może dlatego wszystkie zapachy z solą zużywam do samego dna:)
Morskie opowieści
Jest godzina 10, 25 stopni i po raz pierwszy na wyspie zmierzamy w stronę plaży. Przyjechaliśmy i przypłynęliśmy promem na wyspę Brač, bo przyciągnęła nas właśnie ta plaża. Jedna z najpiękniejszych w Europie. Zlatni Rat w miejscowości Bol. Cypel wysunięty w morze, który z każdej strony oblewa turkusowa woda. Kiedy dochodzi do nas wilgotny i świeży aromat bryzy, już wiem, że znalazłam się po długiej wędrówce we właściwym miejscu. W domu. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale morze – zwłaszcza to ciepłe, południowe – działa na mnie zbawiennie. Widok, zapach, szum. Kiedy jestem nad morzem nic mi nie przeszkadza i problemy zdają się znikać z każdą kolejną falą. Czuję świeżość, sól i wodorosty. Zrywam w cieniu liść mirtu, a nad wodą kawałek sukulentu rosnącego na skałkach – czuję Salty Amber! Czym dokładnie pachną te perfumy? Na początku kardamonem, który jest jedną z tych przypraw, które warto stosować w upały – wykazuje działanie chłodzące. Następnie w nutach serca pojawiają się akordy morskie i mirt. Czyli sól i cierpkość – również idealne w upalne dni. Na samym końcu w kompozycji alty Amber czuć bursztyn (jeśli kochasz zapachy ambrowe koniecznie przeczytaj Zapach świąt. Amber Le Couvent Maison de Parfum), morskie wodorosty oraz ziemistą i zieloną paczulę. Mój ideał na lato, na który nie trafiałam od dawna.
Perfumy jak wakacje
Dwa tygodnie temu pisałam o tym na vogue.pl, że perfumy są jak podróże. Przenoszą nas automatycznie w miejsca, z którymi się kojarzą. Warto w wakacje zabrać na wyjazd jeden zapach i używać przez tydzień czy dwa na wyłączność. To gwarancja, że kiedy znów sięgniemy po tę konkretną kompozycję, której używaliśmy w Beskidzie Śląskim podczas trekkingu, na łódce Mazurach czy wycieczce po Sycylii, automatycznie powróci znów wspomnienie z tamtego wyjazdu. Dla mnie Salty Amber jet ucieleśnieniem chorwackiej wyspy Brač. Nie dość, że tam go używałam (zaczęłam już wcześniej, ale tam nosiłam go non stop), to na dodatek zawiera wszystkie składniki stamtąd: morze, wodorosty, bursztyn czy mirt. Nie jest ani męski, ani kobiecy. Pachnie jak bryza we włosach, słono-ziołowy osad na skórze po kąpieli w morzu. Jak spacer po ciepłej wyspie, gdzie rośnie mirt i drzewa oliwne. Już zawsze będzie tą podróżą. Ale muszę kupić kolejny flakon, bo ten właśnie się skończył. Powiem więcej: rzadko zdarza mi się tak zakochać w perfumach, żeby kupować kolejną butelkę tej samej kompozycji.
To pierwszy odcinek wakacyjnego cyklu o perfumach. Już szykuję dwa kolejne!
1 Comment
Pingback: Letnie perfumy. Odcinek drugi: AA Pampelune Guerlain - No Stress Beauty